W piątek po południu na kieleckim deptaku przy Teatrze Żeromskiego nie zabraknie atrakcji – z okazji premiery nowego filmu Michała Glocka „Człowiek z teatru” odbędą się tam happening, wystawa fotograficzna oraz koncert jazzowy.– To film inny od moich wcześniejszych – mówi Michał Glock, który „Człowieka z teatru” również zmontował. – Studiując, mogę w sposób bardziej świadomy posługiwać się tajnikami kina, wykorzystywać zdobytą wiedzę i pozwalać sobie na odważne kroki reżyserskie, które w profesjonalnym kinie są niedozwolone.
Twórca opowiada o kilku dość gwałtownych godzinach z życia pewnej pary. Pełna emocji historia kończy się w zaskakujący sposób. Zagrali w filmie aktorzy Teatru im. S. Żeromskiego – Jan Głogowski, Agnieszka Kwietniewska, a także jego dyrektor Piotr Szczerski (w roli tytułowej). Zobaczymy też serialową Marcysię, czyli Magdalenę Stużyńską z Teatru Kwadrat. Zdjęcia w całości kręcono w Kielcach w różnych miejscach, m.in. w budynku teatru a także na dachu wieżowca przy Mazurskiej. Uroczysta premiera filmu dziś wieczorem o godzinie 19 w Teatrze Żeromskiego. Ale już od godz. 16 na zamkniętym odcinku deptaku między Małą a Leśną rozpocznie się happening – malowanie portretu bohatera filmu. Będzie też można oglądać zdjęcia Wojtka Habdasa, autora fotosów i współpracownika „Gazety”. Godzinę później Teatr Alternatywny Ecce Homo pokaże plenerową sztukę „C.Z.T.”, a następnie na ulicy Sienkiewicza zagrają muzycy jazzowi.
Wstęp na premierę z zaproszeniami – 100 podwójnych wejściówek będzie można odebrać w kasie teatru – dziś od godz. 16.
Uwaga! Kto pierwszy, ten lepszy!
Swój najnowszy film Michał Glock będzie chciał pokazać na festiwalach filmowych, m.in. na Europejskim Festiwalu Szkół Filmowych w Łodzi oraz Festiwalu Camerimage.
Film ”Człowiek z teatru” będzie można zobaczyć również w piątek ok. godz. 21.30 na specjalnym pokazie w kawiarni „Antrakt” w ramach 3 Firmament Festiwalu.
Nasze wspólne święto
Paweł Słupski: Glock o swoim filmie mówi, że jest reżyserowany obrazem. To obraz i gra światłem są w nim najważniejsze, nie dialogi. To chyba idealna sytuacja dla fotografika na planie?
Wojtek Habdas: Zgadza się, ale nie można powiedzieć, że była to sielanka. Pojawiło się kilka problemów, głównie związanych z małą ilością światła, które – jak wiadomo – dla fotografa jest niezbędne. Ale dzięki stonowanym barwom zarówno film, jak i zdjęcia są bardzo plastyczne i zyskały ciekawy efekt.
Przebywałeś z ekipą na planie praktycznie przez cały czas. Jaka panowała atmosfera?
– Było bardzo liberalnie, każdy z członków ekipy miał prawo głosu, aczkolwiek Michał wiedział czego chce od początku i do niego należało ostatnie słowo. Atmosfera chwilami była bardzo luźna, pewnie dzięki temu, że wspólnie pracowało wielu znajomych i przyjaciół. Na przykład w scenie kręcenia imprezy jako statyści wystąpili nasi znajomi, którzy świetnie się przy tym bawili. Cały ten czas był naszym świętem, czymś, co sprawiało nam ogromną radość.
Przed pokazem premierowym na deptaku będzie można obejrzeć wystawę Twoich fotografii. Czy to będą zdjęcia tylko z planu „Człowieka z teatru”?
– Praktycznie tak, ale nie wszystkie będą pokazywały sceny z filmu czy planu. Kręciliśmy w bardzo wielu miejscach, czasem coś wpadało mi w oko i efekty tego również pokażę na tej wystawie. Ogółem będzie to 60 zdjęć.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza