Ondine przenosi nas w inny świat – baśniowy jest klimat nadmorskiej miejscowości wyizolowanej ze świata i obfitującej we wspaniałe krajobrazy.Mała, irlandzka wioska, gdzie wszyscy się znają. Tu mieszka Syracuse (Colin Farrell ) – przystojny, długowłosy rybak którego inni nazywają Circus (cyrk). To nieszczęśliwe skojarzenie słów nie jest przypadkowe. Sympatyczny i lubiany, ale też żałosny, traktowany z pobłażliwością jak cyrkowy klaun. To właśnie jemu przydarza się rzecz niezwykła – wyławia z wody tajemniczą dziewczynę.
Iście baśniowy jest klimat nadmorskiej miejscowości – wyizolowanej ze świata i obfitującej we wspaniałe krajobrazy. Pojawienie się w niej osoby z zewnątrz staje się nie lada wydarzeniem. Skąd pochodzi, jak znalazła się w morskiej wodzie, dokąd zmierza i kim właściwie jest – nikt nie wie. Córka rybaka jest przekonana, że Ondine (Alicja Bachleda-Curuś) to mityczna nimfa spełniająca życzenia. Fantazja małej dziewczynki czy rzeczywistość? Syracusowi przynosi szczęscie podczas połowów. Sam zastanawia się, czy nie jest wytworem jego wyobraźni.
W tej bajecznej scenerii rodzi się uczucie, ale jest też miejsce na ból i strach. Szkoda tylko, że „lawirując między melodramatem, kryminałem a społeczną obserwacją, Jordan wpływa czasem na mieliznę” (Ł. Muszyński flimweb.pl). Podejmowane trudne tematy – choroby dziewczynki, patologii rodzinnej i alkoholizmu są ukazane powierzchownie. Takie ich potraktowanie to tani zabieg. Próbuje się tu grać na emocjach widza. Owszem stanowią one tylko tło dla głównego wątku, nie są więc aż tak istotne. Kiedy już popłaczemy nad losem Annie i przestraszymy się czarnego charakteru, przyjrzyjmy się tej niezwykłej miłości.
Dwoje młodych ludzi spotyka się w niecodziennych okolicznościach. Piękna nieznajoma zakochuje się w Circusie, niczym księżniczka w żabie. Z postacią Ondine wiążą się dziwne wydarzenia. Pojawiają się też oczywiście przeszkody. Czy nasi bohaterowie je pokonają i czy tym samym Neil Jordan powieli oklepany, nudny schemat romantycznej miłości z happy endem? Tylko w bajkach wystarczy pokochać a dalej wszystko ułoży się samo. Kolejna bajeczka do kolekcji?
Miło odetchnąć od romantycznych komedii, w których księżniczki to piękne i młode bizneswoman. Mają wyższe wykształcenie, zainteresowania – często sportowe, bo zdrowy styl życia jest w modzie. Dobrze radzą sobie w życiu – robią karierę a miejscem romansu staje się biurowiec, obiektem zaś równie interesujący szef.
Ondine przenosi nas w inny świat i to największy plus tej ekranizacji. Zdjecia (Christopher Doyle) to naprawdę niezła przystawka, gorzej z daniem głównym. Po raz kolejny podejmowana jest próba przekonania widza, że miłość to wszystko, byle nie proza życia, szczęście zaś przychodzi z zewnątrz i nie wiadomo jakimi prawami się kieruje obdarowując wybranych. Dobrze, że rzeczywistość nie jest tak słodka, że aż niesmaczna.