W ofercie kin jak co roku w trakcie wakacji nie brak propozycji dla najmłodszych kinomanów. Jedną z nich, jest Kung Fu Panda: film animowany, który w założeniu ma stanowić rozrywkę nie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców, którzy z dziećmi na ten film przyjdą.Kung Fu Panda nie jest animacją, należącą do nurtu tych atrakcyjnych jedynie dla dorosłych, jak na przykład Shrek, czy South Park: miłe i pocieszne postacie wzbudzą sympatię wśród dzieci, które z zainteresowaniem prześledzą perypetie bohaterów. Nie jest to też film przeznaczony tylko dla małego widza. Pewne techniczne rozwiązania, kadry, odwołania do innych dzieł oraz przesłanie filozoficzne i moralne filmu w wielu momentach zrozumiałe jest tylko dla dorosłego widza.
Fabularnie, Kung Fu Panda to ubrany we wschodnie szatki, dobrze wszystkim znany schemat walki dobra ze złem. Niezdarna panda Po śni o wojownikach kung fu i dokonaniu wielkich czynów, w rzeczywistym świecie pomagając ojcu w prowadzeniu restauracji serwującej makaron. Niespodziewanie, wielki guru wskazuje Po jako tego, który wypełnić ma starożytną przepowiednię i stać się mistrzem kung fu. Zupełnie nie wierzący w swoje możliwości, ale pełen zapału młody wojownik wstępuje do nieprzyjaznego klasztoru na wielkiej górze, by pod okiem trenera i mistrza Shifu, zgłębić techniki walki. Tymczasem zły lampart Tai Lung – były wychowanek i jak na razie najlepszy wojownik kształcony przez Shifu – uwalnia się z więzienia i podąża do klasztoru, by posiąść słowa zapisane w przechowywanym tam manuskrypcie, bowiem legenda głosi, że kto je przeczyta i zrozumie, stanie się prawdziwym mistrzem kung fu. Ostatecznie, dochodzi do pojedynku: łatwo przewidzieć, kto wychodzi z niego zwycięsko.
Kung Fu Panda przypomina Władcą Pierścieni: Po wydaje się nie pasować do przeznaczonej mu misji tak samo, jak Frodo do swojej. W filmie pojawia się grupa pięciu wojowników, którzy na początku źle nastawieni do „Wybrańca”, ostatecznie stają za nim murem. Podobnie jak we Władcy Pierścieni, uwięzione na rubieżach zło pożąda pewnego przedmiotu (manuskryptu), który pozwoli mu przejąć władzę nad światem. Wojownicy reprezentują różne rasy, władające ziemią (Tygrysica, Małpa, Żmija, Modliszka i Żuraw), a żółw, będący mędrcem i kapłanem, w niektórych wypowiedziach przypomina mądrego Gandalfa. Także rozwiązania techniczne są jakby żywcem wyciągnięte z trylogii Jacksona: miejsce, gdzie więziony jest Tai Lung do złudzenia przypomina Mordor, a niezwykle dynamiczne sceny walki sposobem kadrowania odpowiadają tym, które mogliśmy oglądać we „Władcy”. Gdy Po walczy ze swoim przeciwnikiem, jego „drużyna” ewakuuje mieszkańców wioski, aż dziwne, że nie leży ona w Helmowym Jarze…
Film bawi dialogami i dobrze oddaną mimiką oraz ruchami ciała głównych bohaterów. Zabawny wydaje się pomysł, by bronią i siłą pandy uczynić jej ogromny apetyt: ale gdy uświadomimy sobie, że nadwaga jest najczęstszą chorobą, z jaką borykają się Amerykanie, uczynienie bohaterem łasucha przestaje dziwić. Niejedno dziecko w amerykańskiej szkole bywa zapewne szykanowane z powodu nadwagi, podobnie, jak początkowo Po. Niejedno dziecko tak, jak Po marzy o dokonaniu czegoś wielkiego, niejedno dziecko tak jak on zbiera figurki wielkich bohaterów: oni fascynują, wzbudzają podziw i uczą, że dobro zawsze zwycięża zło. Po dodatkowo pokazuje, że wygląd nie jest najważniejszy: liczy się wiara w siebie i wykorzystywanie własnych cech fizycznych i psychicznych, do zmieniania świata na lepsze. I może przede wszystkim dlatego bez względu na wiek warto pójść do kina na Kung Fu Pandę. Bo czasem nawet my – dorośli – nie pamiętamy o tym, że tajny składnik zwyczajnie nie istnieje, a żeby osiągnąć sukces potrzebujemy jedynie ciężkiej pracy… i silnej wiary w siebie, której czasami trochę nam brakuje.
KiniaMa