Ostrożnie, pożądanie!

Godzinami mógłbym patrzeć na kroje chińskich sukien, fryzury, makijaże, biżuterię tutejszych kobiet oraz fasady i wystroje domów w Hongkongu i Szanghaju, gdzie rozgrywa się akcja najnowszego filmu Anga Lee.Toteż zupełnie mi nie przeszkadza – jak niektórym – to, że „Ostrożnie, pożądanie!” trwa dwie i pół godziny. Zwłaszcza że – jak to u Lee – powoli, na epicką modłę budowane losy postaci gwałtownie i nieodwracalnie zostają obrócone w niwecz przez jedno zdarzenie, jeden impuls, jedno… pożądanie.

Bohaterka nagrodzonego filmu tajwańskiego reżysera, młodziutka Wang (rewelacyjna debiutantka Wei Tang), przystaje do grupy nieopierzonych spiskowców knujących przeciwko Japończykom, którzy właśnie okupują Chiny (akcja rozgrywa się w latach 1938-1942). Dziewczyna ma uwieść i wystawić zamachowcom na cel kolaboranta Pana Yee (Tony Leung). Jednak uniesienia patriotyczne będą musiały ulec uniesieniom zupełnie innego rodzaju…

Mimo sensacyjnego i melodramatycznego charakteru zdarzeń Ang Lee buduje napięcie spokojnie i bez pośpiechu, a na swoich bohaterów patrzy z charakterystycznym dla siebie dystansem. Nawet słynne już naturalistyczne sceny seksu naznaczone są efektem obcości i oddalenia. Mimo to za tym dystansem nie kryje się chłodna obojętność. Przeciwnie – pełne zrozumienia współczucie. Dla nich i dla nas wszystkich. Bo naszym losem jest cierpieć, błądzić i nieustannie szamotać się między społeczną opresją a własnymi, często zakazanymi pragnieniami. Im prędzej się z tym smutnym faktem pogodzimy, tym łatwiej przyjdzie nam… przegrać.

Bartosz Żurawiecki Przekrój