Dziś ostatnie pokazy w ramach Polskiego Festiwalu Objazdowego Filmostrada. Po raz pierwszy w historii ambitne filmy widzowie obejrzeli w kinie wielosalowym. Okazało się, że to dobry pomysł. Tegoroczna, piąta edycja objazdowego festiwalu po raz pierwszy odbyła się Kinopleksie, a nie tak jak dotychczas w kinie Moskwa.Początkowo niektórzy widzowie byli zaskoczeni, że kojarząca się z ambitnym i niezależnym kinem impreza przeniosła się do wielosalowego, komercyjnego kina. Ich obawy szybko rozwiązał ciekawy repertuar Filmostrady i pomysł Kinopleksu, aby każdy film grać dwa razy w różne dni – tak, by każdy miał szansę go obejrzeć.
– Impreza nie rozczarowała nas pod względem frekwencji – przyznaje Marcin Odzimkowski, szef kieleckiego Kinopleksu. – Podobnie jak w innym miastach nie była ona rekordowa, ale myślę, że kielczanie powinni być zadowoleni z filmów. Wszystko wskazuje na to, że przyszłoroczna Filomostrada również zatrzyma się w Kinopleksie.
Największym zainteresowaniem cieszyła się koreańsko-niemiecka produkcja „Wiosna, lato, jesień, zima… i wiosna”, „Dom wariatów” Andrieja Konczałowskiego oraz „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu” z Omarem Sharifem.
Dziś ostatnie dwa pokazy – o godz. 17.30 „Zerwany” Jacka Filipiaka, a o godz. 20 „Lilja 4-ever” Lukasa Moodyssona. Bilety po 13 zł.
pes Gazeta Wyborcza