Ojciec i syn

Ojciec i Syn, film Aleksandra Sokurowa który miałem okazję niedawno oglądać, opowiada o niecodziennych relacjach jakie mogą się stworzyć właśnie miedzy nimi.Obraz rozpoczyna się kontrowersyjną sceną, gdy tytułowi bohaterowie leżą przytuleni w łóżku i nie wiadomo, co tak naprawdę działo się wcześniej. Co prawda skojarzenia nasuwają się same, chociaż odnosi się wrażenie że nie są to tak do końca skojarzenia nasze a raczej umiejętnie wymodelowane i niejako narzucone nam przez reżysera. Jednak nie tylko początek filmu to moment w którym widz zastawia się co ten obraz tak naprawdę chce nam przekazać. Praktycznie cały czas może towarzyszyć nam uczucie zagubienia .

Nietypowa „miłość” pomiędzy ojcem i synem to watek przewodni, chociaż film porusza jeszcze inne kwestie. Takie jak idea ojca w życiu człowieka, kult męskości – często prezentowany w postaci fizycznych ćwiczeń czy prezentacji muskulatury, czy też usamodzielnienia się od rodziców i rozpoczęcia samodzielnego życia.

Podczas seansu, cały czas czekałem na jakąś puentę, która pomogłaby podsumować film, wyciągnąć z niego jakiekolwiek wnioski, zrozumieć. Nie doczekałem się. Co więcej, odniosłem wrażenie ze reżyser „karmi” nas symbolami do których sam nie przywiązuje zbytniej wartości, tak jakby pozostawiał widzowi dowolną interpretację.

Mnie taka relacja nie odpowiada. Uważam, że każdy film powinien „o czymś” mówić, nieść jakieś przesłanie a nie, że ja sam mam sobie coś dopowiedzieć „poprzez” film.

Jedyne co przypadło mi do gustu to zdjęcia. Delikatnie rozmyte scenerie, niekiedy w kolorach łagodnej sepii, wprowadzają sentymentalny, leniwy można rzec klimat. Także miasto w którym rozgrywa sie cała akcja – Petersburg (chociaż zdjęcia były kręcone w Lizbonie) działa urzekająco i nostalgicznie. Jednak to jedyne aspekty filmu które uważam za wartościowe.

Przed seansem nastawiłem sie psychicznie na kino ambitne, inteligentne, dające do myślenia jednak po obejrzeniu filmu pojawiło sie we mnie uczucie wyraźnej dezorientacji. Jak sie później okazało w dyskusji, która wywiązała sie po seansie, w innych widzach także.

Dla chcących odpocząć od amerykańskiej kinowej kiczowatości i powtarzalności, film Aleksandra Sokurowa objawi się jako zauważalna odskocznia. Czy będzie to jednak odskocznia właściwa i „przyjemna”? Szczerze wątpię.

Pomimo tego co napisałem, życze miłego oglądania.

Grzegorz Wolszczak