Oda do radości

Film kłopotliwy, bo łączący duży potencjał z niedostatkami scenariusza i niedoróbkami realizacyjnymi. Debiut trojga absolwentów łódzkiej Filmówki, uhonorowany na ostatnim festiwalu w Gdyni Nagrodą Specjalną, mieści się w nurcie „małego polskiego realizmu”.To coś na kształt new labour cinema, jakim od lat zachwycają nas Brytyjczycy. Oni też mieli strajkujących górników i bezrobocie. Tyle że nie było – i nie ma – w ich obrazach aż tyle upiornej pluchy i depresyjnej słoty.

Z „Ody do radości” wynika, że Polacy to naród zasępionych ponuraków, którzy wariują, gdy dochodzą do wieku średniego. By tego uniknąć, trzeba emigrować – najlepiej do Londynu. W autobusie jadącym do stolicy Anglii spotykają się bohaterowie trzech nowel, które składają się na ten filmowy portret młodych (i nieco starszych) Polaków, którzy – niezależnie od miejsca zamieszkania (Śląsk, Warszawa, Pomorze) – narzekają na brak pracy, nieumiejętność pozostania w związku i zawiązane z tym różne warianty frustracji.

Aktorzy grają całkiem dobrze, zdjęcia są na poziomie, a muzyka Jacka Lachowicza ze Ścianki pasuje jak ulał. Warto obejrzeć!
Uwaga! Film trafia do dystrybucji w kinach oraz na stronę internetową www.itvp.pl

Reżyseria: Anna Kazejak-Dawid, Jan Komasa, Maciej Migas
Obsada: Małgorzata Buczkowska, Piotr Głowacki, Lesław Żurek
Polska 2005, 112 min
Gutek Film, premiera: 21 kwietnia

Ania Kilian