Cztery filmy obejrzeliśmy w piątek 28 października na goszczącym po raz pierwszy w Kielcach Ogólnopolskim Nocnym Maratonie Filmowym – „Noc Grozy i Horrorów”.Ciekawostką Nocnych Maratonów Filmowych organizowanych przez ENEMEF jest plan projekcji i kolejność wyświetlania filmów. Ustala je sama Publiczność poprzez głosowanie na stronie ENEMEFów.
Swoją recenzję rozpoczne od filmu: „GŁOSY”
Johnatan Rivers (Michael Keaton) jest zrozpaczony po tragicznej śmierci swojej żony. Dowiaduje się, że istnieje sposób komunikowania się ze zmarłymi, zwany Electronic Voice Phenomen. Za jego pomocą można usłyszeć i nagrać głosy, tych, którzy umarli. Skomunikowanie się ze zmarłą szybko staje się obsesją Riversa. Odrywany od rzeczywistości wdowiec, zatapia się w świat zjawisk paranormalnych. Szybko okazuje się jednak, że EVP niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw.
Z początku myślałem, że film powali mnie na kolana. Po przeczytaniu opisu zainteresowałem się wspomnianym wyżej Electronic Voice Phenomen. Niestety trochę się zawiodłem… EVP, czyli transkomunikacja okazała się jedynie punkt wyjścia do nudnej opowieści o duchach, której klimat waha się między dramatem obyczajowym a kiczowatym thrillerem. Sam proces transkomunikacji potraktowany jest w wielkim uproszczeniu, z naciskiem na jego sensacyjne walory. Generalnie sprowadza się on do nowoczesnego wywoływania duchów. Twórcy filmu nie podają żadnych faktów naukowych na poparcie swej wizji, przez co obraz traci na wiarygodności i poprostu nudzi. Reżyserzy mięli ambicje, ale niestety skonczyło się tylko na dobrych chęciach…
DOM WOSKOWYCH CIAŁ
To nowa wersja klasycznego horroru z lat 50-tych. Grupa przyjaciół ze studiów wybiera się na weekendową eskapadę. Żadne z nich nie spodziewa się, że spotka ich największy koszmar ich życia. Podczas podróży ich samochód psuje się na bezdrożach Iowy. Później jest już tylko gorzej. Przerażeni studenci odkrywają dom pełen nawoskowanych trupów bezbronnych przyjezdnych.
Tak się zastanawiałem przed wyświetleniem filmu, czy będę się bardziej śmiał niż bał. Niestety podszedlem dosc pesymistycznie do tego filmu i… nie pomyliłem się. Jezeli ktoś kiedy kolwiek oglądał filmy tego typu mógł się odrazu domyślić dalszych losów bohaterów. Kolejny „straszny” film, który nie wznosi nic nowego. To, co obserwujemy na ekranie chwilami wypada tak żałośnie, że wywołuje salwy śmiechu.Tanie chwyty kina grozy i haniebne przyjemności złych horrorów serwowane są tu w podwójnej porcji, z dokładką i darmowym deserem. Film rozkręca się bardzo powoli i bardzo łatwo domyślić sięzakończenia. Nie polecam chyba że jesteś miłośnikiem amputacji, dekapitacji, zaklejania ust klejem-kropelką, brutalnej trepanacje czaszki i, oczywiście, intensywnego woskowania może sie skusić na obejrzenie. Film jest wyjątkowo makabryczny, reżyser folguje sobie bez umiaru. Bonusem dla zainteresowanych jest ulubienica kolorowych pism, milionerka Paris Hilton, która umyka przeznaczeniu w seksownej, czerwonej bieliźnie. W jednym z pism przeczytałem, że aby docenić Dom woskowych ciał trzeba mieć zły smak… mi go w tym momencie chyba zabrakło..
SIŁA STRACHU
Dawid Callaway (Robert De Niro) próbuje wrócić do normalnego życia po samobójczej śmierci swojej żony. Wraz ze swoją kilkuletnią córeczką Emily wyprowadza się do małego miasteczka na północy Stanu Nowy Jork. Emily znajduje jednak alternatywny sposób na złagodzenie bólu po stracie matki. Zaczyna się bawić i spędzać cały czas ze swoim wyimaginowanym przyjacielem, Charliem. Szybko jednak okazuje się, że Charlie naprawdę istnieje i przemienia życie rodziny w koszmar.
Na ten film czekałem chyba najbardziej. Chciałem go obejrzeć już w wakacje ale niestety nie udało mi się. Pomyslałem: nareszcie i przygotowałem się na góre wrażeń. Oczekiwałem dobrze zrealizowanego, trzymającego w napięciu obrazu.
Wątek cierpiącej po stracie bliskiej osoby rodziny w Hollywood przerabiało się już nie raz. Wpływ na to ma zapewne wielka uniwersalność tego tematu, gdyż można na nim zbudować i thriller i komedię romantyczną. Ten temat zawsze zadziała na widza, o ile dobrze się go poprowadzi, a w usta bohaterów nie wsadzi się beznamiętnej paplaniny. To jednak wcale łatwe nie jest, gdyż bardzo często obrazy o takiej tematyce są mało przejmujące, choć takowe miały być, lub mało zabawne, co mnie akurat nie dziwi, bo trudno chyba na tragedii zbudować dobrą komedię.
Za „Siłę strachu” zabrał się mało doświadczony reżyser John Polson („Swimfan”). Do współpracy zaprosił jednak Dariusza Wolskiego, który już wcześniej udowodnił, że jako operator zna się na rzeczy. Wybór był trafny, bo okazało się, że obaj panowie stworzyli gęsty klimat grozy właściwie z niczego, wspierając się spokojną, ale niepokojącą muzyką Christophera Younga, potęgującą trafnie napięcie w kilku scenach.
Jeśli chodzi o grę aktorską była świetna. Radzą sobie w swoich rolach wyśmienicie co jeszcze bardziej podkręca akcje. Godnąpodziwu tajemnicą pozostaje, w jaki sposób ta młoda aktorka potrafiła wykreować tak dojrzałą w swojej głębi rolę. Także De Niro czuje się dobrze w swojej dramatycznej roli. Jest przekonywujący zarówno jako troskliwy ojciec, jak i rozważny lekarz, próbujący psychologią rozwikłać problemy córki. Odczuć można też subtelny dystans między nimi, spowodowany tym, iż Emily podświadomie obwinia Davida za śmierć matki. Film bardzo mi się podobał i bardzo zachęcam do jego obejrzenia.
BĘKARTY DIABŁA
Wybuchowa mieszanka kina drogi, brutalnego westernu i typowego horroru, czyli nowe odkrycie świata filmów grozy, reżyser Rob Zombie, w swoim żywiole. Po zamordowaniu szeryfa, rodzinka Firefly’ów trafia na celownik żądnego krwi brata denata, także gliny. Baby, Otis, kapitan Spaulding i reszta piekielnej familii czując na plecach oddech mściwej policji wyruszają w trasę, w trakcie której krew poleje się strumieniami….
To ostatni film który był wyświetlany. „Długi film o zabijaniu” przeczytałem w jednej z recenzji. Film jest mocny, krwawo, kontrowersyjnie i z potężnym kopem w wyobrażenie o dzisiejszej kinematografii. Zapomnij o tandetnym filmie akcji z niedomówieniami, daj sobie spokój z oczekiwaniami na dzieło z wyższej półki. „Bękarty diabła” to dzika i niczym nie skrępowana rzeź z wyzywającymi ujęciami, ostrym jak brzytwa słownictwem i eksplodującym ładunkiem myśli, który przelewa się przez głowę widza. Film mi się naprawde spodobał i tu tak samo jak tytuł wyżej bardzo polecam obejrzenia.
Piątkowa noc była pełna wrażeń…