Nigdy w życiu

Nigdy w życiu to film o którym wiele osób mówiło – w tym rówwnież ja – że nigdy w życiu go nie obejrzą. Dałam się jednak przekonać – obejrzałam go i nie żałuję. Przez dwa lata powieść „Nigdy w życiu” zajmowała czołowe miejsca na polskich listach bestsellerów, a 180-tysięczny nakład, jaki osiągnęła książka to liczba niebagatelna.Wiadomo było, że prędzej czy później ktoś podejmie się ekranizacji bestselleru. Scenariusz na podstawie powieści Katarzyny Grocholi napisała Ilona Łepkowska, do filmu zaangażowano najpopularniejszych polskich aktorów. W rolę ekranowej Judyty wcieliła się Danuta Stenka, która wywiązała się mistrzowsko ze swojego zadania. Grana przez nią bohaterka jest kobietą prawie 40-letnią, prowadzi rubrykę porad w jednym z kobiecych pism i wiedzie ustabilizowane życie rodzinne, wychowując nastoletnią córkę Tosię.

Pewnego dnia jej mąż oświadcza, że chce się rozwieść, ponieważ jego przyjaciółka spodziewa się dziecka. Jego dziecka. Po 16 latach małżeństwa Judyta zmuszona jest opuścić wraz córką wspólne mieszkanie i zacząć wszystko od nowa. Postanawia zbudować dom pod Warszawą i już nigdy w życiu się nie zakochiwać.

Filmowa Judyta różni się od swego literackiego pierwowzoru, ale skróty i uproszczenia dokonane na rzecz filmu są oczywiste. Poprawiając szarą i monotonną rzeczywistość zza przysłowiowego okna, twórcy wykreowali świat prostszy, lepszy i piękniejszy. Świat jak z bajki.

Pełne słonecznego uroku jest miejsce, gdzie Judyta wije sobie nowe gniazdko, błękit nieba, szum drzew, posiłki spożywane na werandzie. Ponadto w filmie pojawiają się sceny typu „brak benzyny na Świętokrzyskim”, w związku z czym wielka miłość staje pod znakiem zapytania. Zabawne gdy dojrzałe kobiety rozprawiają o sercowych rozterkach i miłości by chwile potem z nastoletnim piskiem rzucić się w ramiona przyjaciółki-powierniczki.

Wkrótce – mimo zapewnień – że „już nigdy w życiu”, pojawia się oczekiwany w głębi serca rycerz. Są pocałunki w deszczu i sentymentalne wyznania, a zakończenie całej historii nietrudne do przewidzenia.

Na to wszystko można spojrzeć przez palce, bo komedia romantyczna rządzi się swoimi prawami i nie należy doszukiwać w niej głębi, której, nawiasem mówiąc, w książce Grocholi również za wiele nie było. Odnoszę jednak wrażenie, że w tym ulepszaniu obrazu filmowego świata posunięto się o krok za daleko, przesadnie czyszcząc go z realizmu, a także z wszelkich elementów zaskoczenia.

Pożądanego dreszczyku emocji nie wywołuje nawet wątek miłosny, mimo, że to romans w wykonaniu dwojga świetnych aktorów. Artur Żmijewski pasujący jak mało kto do roli amanta przez większość filmu po prostu zabójczo się uśmiecha.

„Nigdy w życiu” opowiada o rozterkach i problemach większości kobiet pokazując jednocześnie jak je przezwyciężać. Warto obejrzeć, chociażby dla oderwania sie od codzienności…

Martyna motylinka@poczta.onet.pl