Między słowami kryje się niedopowiedzenie, tajemnica możliwa do odczytania tylko przez nielicznych… Między słowami przekazujemy coś, co wstydzimy się albo nam nie wypada powiedzieć czy napisać. I o tym właśnie jest film Sofii Copolli „Między słowami”. Nominowany do Oscara, nagrodzony 4 Złotymi Globami, zresztą wielokrotnie chwalony przez widzów, naprawdę słusznie nazywany jest filmem „niezwykłym”.Historia z pozoru banalna: on – coraz mniej popularny gwiazdor kina amerykańskiego, który przyjeżdża do Tokio nakręcić reklamę, żonaty..ale odrobinę znudzony w małżeństwie… i ona – zagubiona młoda mężatka, którą zaniedbuje mąż i która nie może odnaleźć siebie szczególnie w obcym kraju…
Z tego może wyniknąć tylko romans wedle amerykańskiego schematu…. ale nie tym razem. Jest flirt, czułe spojrzenia, dwuznaczne rozmowy i przypadkowe muśnięcia dłonią. Reszta kryje się w słowach, które on szepcze jej do ucha na pożegnanie..i to jest idealne zakończenie filmu: słowa, których nie słyszymy a stanowią podsumowanie, a może dopiero początek romansu?? Reżyserka zmusza nas do dopowiedzenia sobie tego, czego następstwem jest jedynie uśmiech bohaterki.
Dopełnieniem całej historii są niewątpliwie obrazy Tokio, które zachwyca, intryguje,a jednocześnie przeraża innością. Ale ten film to też świetnie dobrana para aktorów. Wyglądają bardzo autentycznie, nawet w ich oczxach możemy odzcytać autentyczne emocje, co jestt zasługą Scarlett Johansson w roli Charlotte i Billa Murraya w roli Boba.
Magia… tak jednym słowem określiłabym ten film, bo mnie po prostu zaczarował. I życzę każdemu,żeby znalazł taki magiczny film 🙂