ABBA po latach w amerykańskim musicalu.Przyznam, że na „Mamma Mia!” szłam lekko tanecznym krokiem, nucąc największe przeboje Abby. Musical ten to jedynie wspaniałe utwory Abby, co prawda śpiewane kiepskimi głosami, ale „zjadliwe”.
Fabuła filmu to „czerstwa” opowieść o Sophie (Amanda Seyfried), dwudziestoletniej Amerykance mieszkającej na jednej z wysp Grecji, która zapragnęła, aby ojciec poprowadził ją do ołtarza w dniu ślubu. Sęk w tym, że potencjalnych ojców jest trzech.
Przejście dialogów w sekcję śpiewaną jest tak sztuczny, że aż śmieszny. A tło do śpiewanych piosenek to często tłum ludzi w synchronizowanych układach tanecznych, jest lekko żenujące.
Rewelacyjna gra Meryl Streep ani kilka pięknych ujęć pejzażowych niestety nie ratują słabego filmu.
Proponuję wydać pieniądze w sklepie muzycznym na płytę ABBY niż na dwa bilety do kina.
Gusia