Tydzień temu razem z koleżanką poszłyśmy do kina na super fajny filmik „Mali agenci 3D”. Prawde mówiąc to zachęciły nas okularki rozdawane przy wejscu na seans z jednym szkiełkiem czerwonyma drugim zielonym. Tak nam sie spodobały ze teraz praktycznie nie wychodzimy bez nich z domku:)) i wszystkie chlopaki sie za nami ogladaja:D ale mniejsza z tym – film byl naprawdę fajny i ciekawy:)Mali Agenci, czyli rodzeństwo Carmen i Juni Cortezów ponownie gości na naszych ekranach. Tym razem jednak w wersji trójwymiarowej, co jest wydarzeniem w naszym kraju, w którym filmy 3D można było oglądać do niedawna tylko na specjalnych pokazach niegdyś w kinie Oka mieszczącym się w tym samym budynku, co nieistniejący już Capitol oraz w wielkoekranowych salach IMAX.
„Mali Agenci 3D” to pierwszy trójwymiarowy film w naszym kraju, który trafi do szerokiej dystrybucji. Dzięki specjalnym okularom widzowie każdego praktycznie kina będą mogli obejrzeć obraz w wersji przestrzennej.
Podejrzewam, ze dzięki temu zabiegowi „Mali Agenci 3D” odniosą sukces kasowy, bowiem wiele osób wybierze się do kina nie tylko po to, żeby obejrzeć przygody rodzeństwa Cortezów, ale żeby zobaczyć trzeci wymiar. Czy jednak sama produkcja zasługuje na uwagę?
Moim skromnym zdaniem nie do końca.
Film rozpoczyna się w momencie, kiedy Juni Cortez nie pracuje już dla agencji i dorabia pracując jako prywatny detektyw. Kiedy jednak Carmen Cortez zostaje uwięziona we wnętrzu gry komputerowej stworzonej przez maniakalnego szaleńca o imieniu Zabawkarz, Juni bez wahania wyrusza w niebezpieczną podróż do wirtualnego świata. Aby uratować siostrę będzie musiał dotrzeć aż do czwartego poziomu gry, a to zadanie nie będzie należało do najłatwiejszych.
Po obejrzenia „Małych Agentów 3D” mam pewność, że Robert Rodriguez lubi grać w gry wideo, a miłośnik tego rodzaju rozrywki w filmie dostrzeże nawiązania do takich komputerowych przebojów jak „Mega Race”, czy serii „Zelda”.
Reżyser szczodrze korzysta z możliwości, jakie oferuje trzeci wymiar i raczy nas zapierającymi dech w piersiach ujęciami, które sprawiają, że niekiedy faktycznie czujemy się jak we wnętrzu gry komputerowej.
Nawet jeśli nie lubicie tego rodzaju filmów to warto iść – choćby po to żeby dostać te super odlotowe okulary:)) one naprawde działaja:)