Jeśli jesteście zagorzałymi fanami tego animowanego, leniwego, zrudziałego, wiecznie głodnego, nic nie robiącego obiboka nie oglądajcie jego wersji kinowej. Garfield w tej wersji nie ma nic wspólnego z naszym ukochanym, kreskówkowym idolem- może oprócz zamiłowania do lasagnee i bekania- ale tego i tak nie ma zbyt wiele w wersji kinowej.Zepsujecie sobie humor płacąc jeszcze dodatkowo za bilet do kina. Akacja ogólnie nieciekawa, film się po prostu szybko nudzi – bardziej przypomina filmik dla dzieci Walta Disneya o biegających zwierzątkach ratujących siebie nawzajem. Nasz rudy idol nie jest do siebie podobny- ciągle gada i gada i nic się nie dzieje, a jak się już coś zaczyna dziać to jest to mało interesująca, banalna sytuacja. I ten disneyowski piesek zajmujący na jakiś czas jego miejsce –genialny pomysł (KTO PISZE TE SCENARIUSZE??), i nasz rozleniwiony kotek ma go uratować…. no ludzie Garfield ratować pieska… żałosne – przecież on nigdy nic nie robi.
Po prostu mało śmieszny film, za dużo gadania, za mało typowych „akcji” godnych tego kociaka, który w ogóle siebie nie przypomina. Nie warto iść na to do kina – po prostu odradzam, a humor popsuć sobie można. Strata czasu i pieniędzy.