Zdażyło się Wam kiedyś wyjechać do obcego kraju i nie móc się zupełnie odnaleźć w środowisku, do którego jesteście tak nagle rzuceni? I dodam że to nie jest wasz wakacyjny wyjazd tylko służbowa delegacja. Właśnie pokłociliście się z małżonkiem, zaczynacie przeżywać jakiś kryzys… „Między słowami” to wspaniała opowieść. Wzruszająca, trzymająca w napięci i skłaniająca do relfleksji.Na temat tego filmu słyszałem wiele. Różne opinie przeplatające się wspólnym mianownikiem – „Musicie to zobaczyć”. Długo zbierałem się żeby w końcu odwiedzić kino kiedy akurat będą grali „Lost in translation”. Właściwie to zabawny zbieg okoliczności sprawił iż trafiłem na salę kinową właśnie na ten film. Jednak już od pierwszych scen filmu nie pożałowałem że siedzę naprzeciw ekranu. Świetna historia, świetna reżyseria i świetna gra aktorska. To trzy żelazne filary naprawdę dobrego filmu. Scenariusz i reżyseria Sofia Coppola (znów potwierdza się moja teoria że ostatnio dobre filmy to te, których scenariusze piszą sami reżyserzy), córka (tego) sławnego reżysera 🙂 W rolach głownych Bill Murray („Dzień świstaka”), Scarlett Johansson (młoda ale niezwykle utalentowana aktorka).
Bob Haris (w tej roli Bill Murray) to podstarzały aktor telewizyjny. Ludzie go zapominają, nie układa mu się z żoną. Rzadko widuje swoje dzieci. Przyżywa kryzys wieku średniego. Do Tokyo przyjechał interesach – nagrywa film reklamowy nowej Whisky. Nie może spać, nie może się odnaleźć. Obca mu jest mentalność otaczających go ludzi. Jest człowiekiem bardzo inteligentnym… jednak nie radzi sobie z narastąjącym znużeniem i frustracją.
I tu pojawia się ona. Urocza, śliczna i niewymownie czarująca Charlotte (Scarlett Johansson). Ona znalazła się w Tokyo ze względu na swojego męża. On jest zawodowym fotografem. Ciągle w rozjazdach. Nie ma czasu dla Swojej żony. Ona nie ma co robić. Nie może spać, nie może się odnaleźć. Obca jej jest mentalność otaczających ją ludzi…
Spotykają się w barze hotelowym barze.
Film Sofii Coppoli jest bardzo intymny, intrygujący.. niemal dziewczęcy. Jej tata Francis Ford Coppola napwno by takiego nie nakręcił… i chawła bogu bo w przerwach między dialogiami zapwne widzielibyśmy pełne rozmachu ujęcia z muzyką orkiestr symfonicznych w tle. Jedno co łączy oboje to niepoprawne zamiłowanie do odchyleń romantycznych oraz talent filmowy w genach.
„Lost in translation” to obowiązkowa pozycja dla wszyskich inteligentnych widzów. Oczekujących od filmu jakości obraz i treści. Nie pożałujecie. Natomiast ludziom, nieuwrażliwionym i lubiącym lekką rozrywkę odradzam. Znudzicie się po 15 minutach… filmu nie zrozumiecie i nie wyciągniecie odpowiednich wniosków!