Kill Bill 2

Wybrałam się na „Kill Bill vol. 2” z nastawieniem raczej pozytywnym. Pierwsza część bardzo mi się podobała, więc miałam nadzieję, że druga także mnie nie zawiedzie. Niestety, moim zdaniem „Kill Bill vol. 2” jest raczej kiepski. Powiedziałabym, że nawet gorszy od jedynki.Zdecydowanie lepiej byłoby wyciąć z obu części kilka rewelacyjnych scen i zrobić jeden normalny film. Trzeba powiedzieć, że oba filmy znacznie różnią się od siebie. Vol. 2 jest o wiele bardziej mroczny od pierwszego filmu.
W dwójce scen walki jest o wiele mniej, więcej za to jest dialogów, co szybko nudzi widza. Nie byłoby w tym nic złego, jednak problem jest w tym, że fabuła filmu jest raczej banalna a postacie w istocie nie mają co sobie przekazywać. Scena „z okiem” jest rzeczywiście brutalna, ale podkreśla tylko charakter filmu, tak jak zakopywanie Panny Młodej żywcem. Rozczarowała mnie końcówka, myślałam, że Tarantino porazi mnie zakończeniem, tak jak to zrobił w pierwszej części.
W dwójce nie ma też największej zalety jedynki – znakomitej muzyki, pewnie dlatego, że mało jest scen, gdzie warto byłoby muzykę wstawić. Nie ma też ciekawych sekwencji anime. Jedyne, co w tym filmie cieszy to Bill w kreacji Davida Carradine. I tyle.
Z niecierpliwością będę czekała na następny film Tarantino.