Kadry filmowe pod lupą

Są miłośnikami kina, ale filmy oglądają nie po to, by delektować się akcją czy grą aktorów. Studiują je klatka po klatce i skrupulatnie odnotowują wszystkie niedociągnięcia oraz pomyłki, jakie przytrafiły się na planie. Swoje odkrycia zamieszczają w serwisach z rejestrami filmowych wpadek.Nic nie ujdzie ich uwadze: wypatrzą odbijającego się w wypolerowanej klamce kamerzystę lub wynurzające się z gąszczu rekwizytów adidasy członka ekipy filmowej. Wyłapią powielane do znudzenia stereotypy. Wytkną historyczne nieścisłości.

Tego jeziora nie było

Ponad 4,5 tys. filmów i grubo ponad 55 tys. zauważonych wpadek – to imponująca kolekcja największego serwisu tego typu Movie Mistakes www.moviemistakes.com . Prowadzi go Brytyjczyk Jon Sandys, miłośnik kina (jak się sam przedstawia). W jego tworzeniu pomagają mu oczywiście internauci.

Wpadki klasyfikowane są według kategorii. Osobno dźwiękowe (gdy np. kwestie wypowiadane przez aktorów nie współgrają z ruchami ich warg), osobno te polegające na braku spójności między kolejnymi scenami, z wejściem w kadr kogoś z ekipy (choćby w postaci odbicia widocznego na szybie) czy wreszcie ze zdemaskowaniem rekwizytu. Mogą to być także błędy faktograficzne – np. w „Titanicu” główny bohater Jack opowiada o tym, jak łowił ryby w jeziorze Wissota, podczas gdy ten sztuczny zbiornik został napełniony wodą parę lat po zatonięciu transatlantyku. W „Raporcie mniejszości” pojawia się natomiast informacja o wyborach zaplanowanych na wtorek 22 kwietnia 2054 roku – jakiś skrupulatny widz ustalił zaś, że taka data wypadnie w środę.

W serwisie Movie Mistakes znajdziemy rozmaite zestawienia – choćby 50 reżyserów szczególnie zasłużonych dla serwisu (bo w ich filmach dopatrzono się najwięcej pomyłek). W tej konkurencji wyraźnie wygrywa Steven Spielberg. W jego produkcjach dostrzeżono 1115 błędów. Inny ranking dotyczy najbardziej nasyconych błędami filmów (w tym przypadku ważna jest nie tylko liczba, ale i ocena wagi poszczególnych pomyłek). Znajdziemy tu także zestawienia „przebojów roku”, tygodnia i miesiąca – sporządza się je na podstawie liczby głosów oddanych przy każdym z omawianych błędów.

Społeczność skupiona wokół serwisu prowadzi ożywione dyskusje na forum. O filmach ogólnie i pomyłkach w szczególności. Również o pomyłkach samych poszukiwaczy – bo nie wszystkie podsyłane tutaj odkrycia są rzeczywiście wpadkami filmowców, czasem błąd popełniają widzowie.

W ślady Movie Mistakes poszły inne serwisy, np. tropiący pomyłki Nitpickers www.nitpickers.com. Są też strony poświęcone konkretnym filmom i seriom, jak Star Wars Bloo-per Guide www.egosystem.com/starwars. koncentrujący się na wpadkach i ciekawostkach z kolejnych części „Gwiezdnych wojen”. Zbiorem podobnych odkryć może się pochwalić polski Klub Miłośników Filmów www.kmf.org.pl.

Opisanych tu wpadek jest kilkaset, a wypatrzenie niektórych wymagało wyjątkowo bystrego oka. Dla zilustrowania montażowych niedociągnięć opisom towarzyszą sekwencje filmowych klatek, zaś feralne ujęcia zaznaczone są na czerwono.

„Rejs” i slipki Gibsona

W kolekcji KMF dominują filmy zagraniczne (z czego nie należy wysnuwać pochopnego wniosku, że rodzime produkcje są bezbłędne). Polską kinematografię reprezentuje np. scena z „Rejsu”: wywołany na środek poeta stoi obok „kaowca” Tyma i duka zduszonym głosem, a na kolejnym ujęciu poeta siedzi już wśród bijącej brawo widowni.

Przy niektórych tytułach lista wpadek jest całkiem spora. Najlepszym przykładem jest „Gladiator”. Uważni widzowie dostrzegli, że podczas walki Maximusa z sześcioma gladiatorami jego prawe ramię zostaje zbryzgane krwią, ale w następnej scenie jest już czyste. W kadrze z wywróconym powozem ktoś dostrzegł całkiem nierzymską butlę (prawdopodobnie ze sprężonym powietrzem), a w scenie rozgrywającej się w stajni widać podeszwy adidasów, należące do kogoś klęczącego w powozie.

Równie imponującym dossier może się pochwalić inny kinowy przebój „Waleczne Serce”. Internauta Błażej nadesłał cały zestaw obserwacji: a to, że Wallace wbrew szkockiej tradycji ma pod kiltem czarne slipki (co widać podobno w scenie, gdy ucieka przed Anglikami po dachach chat), a to, że skacze z okna na sztucznym koniu (Normalne zwierzę wierzgałoby kopytami, lecąc do wody, a filmowy wierzchowiec był sztywny jak kukła – wyjaśnia).

W „Matriksie” polscy internauci wypatrzyli, że gdy Neo i Morfeusz idą do Wyroczni, w klamce odbija się obiektyw kamery, w „Titanicu” zaś, że kamerę i operatora widać przez moment w szklanych drzwiach prowadzących do pokładowej jadalni.

I tak dalej, według tytułów, wpadka po wpadce…

Klisza na kliszy

Kosmici zwykle mówią po angielsku, jeśli bohater idzie do baru, zapewne będzie się z kimś bił, i to zazwyczaj pod znakiem firmowym Budweisera. Prawdopodobieństwo bójki rośnie, jeśli w tle sączy się muzyka country. Spece od komputerów i inteligenci noszą okulary – za to bohaterowie kina akcji nigdy nie mają wad wzroku.

To tylko kilka „żelaznych reguł” z nieco innego filmowego serwisu The Movie Cliches List www.moviecliches.com. Giancarlo Cairella zebrał tu powielane do znudzenia stereotypy dotyczące filmowej akcji i zachowania głównych postaci.

Są one pogrupowane tematycznie, według motywów i rekwizytów: np. bomby (które zawsze mają wielkie, tykające i pulsujące wyświetlacze z zegarami; a czas wybuchu ustawiany jest w taki sposób, aby bohater zdążył żelastwo rozbroić), zranienia (jeśli bohater obrywa, to przeważnie w ramię, ale wtedy i tak może swobodnie ruszać ręką), kobiety, broń, wojny (wyjdziesz cało z każdej bitwy, no chyba że pokażesz komuś zdjęcie ukochanej – głosi jedna z przytoczonych tu wojennych zasad) czy telefony (w filmach dzwoniący nigdy się nie przedstawia i nigdy nie mówi „do widzenia” na końcu rozmowy).

Wiele informacji znalazło się pod hasłem „Independence Day” (Dzień Niepodległości) – w tym amerykańskim filmie roiło się bowiem od podobnych zabawnych niedorzeczności.

Ale ostatecznie filmy nie muszą być zawsze logiczne i „dorzeczne”. Są przecież po to, by dostarczać rozrywki. Również tej polegającej na wyłapywaniu wpadek i szukaniu stereotypów pozwalających rozszyfrować dalszy ciąg akcji, jeszcze zanim bohater zacznie działać.

Dorota Gut, Gazeta Wyborcza