Zwykłe, szare, przeciętne, wręcz bijące nudą, niczym nie wyróżniające się polskie blokowisko wyłania się z pierwszej sceny filmu Konrada Niewolskiego.Moloch jak każdy inny „typowo narodowy”, nieudolnie ozdobiony, pełen nienawidzących się sąsiadów, i na pozór z mnóstwem ludzi bez perspektyw. To współczesna odmiana komedii Barei, pełna gagów, żartów i przeplatających się ze sobą sytuacji i wydarzeń, wyśmiewających poprzez najbardziej prozaiczne i proste rzeczy, absurd tego kraju.
„Tworzywem sztucznym” do ukazania odbiorcom tej historii są trzej przyjaciele z osiedla: Adi, Pele i Chemik. Dla tych, pozbawionych poczucia absurdu – określani są jako gamonie, darmozjady i debile. Dla odbiorcy nieco bardziej wnikliwego to typowe przykłady (co prawda nieco przejaskrawione), polskich młodych ludzi. Adi, grany przez Tomasza Borkowskiego, to człowiek bez szczęścia do pracodawców, chociaż z wielką inwencją i chęcią do podjęcia jakiejkolwiek pracy. Chcieć to nie zawsze znaczy móc – a gdy jego dziewczyna – Karolina (Agnieszka Włodarczyk) załatwia mu interview po angielsku, zaczyna się jego „anglojęzyczny koszmar”. Pele (Andrzej Andrzejewski) to nieco nadpobudliwy i trochę prześladowany przez swoje mongolskie paranoje młody człowiek, posiadający podobno „czarny pas w poniżaniu”, a borykający się na równi ze sobą, swoją babcią, jak i z prawem jazdy. Chemik to narratofil, który „gada, bo dobrze gada”, a generalnie wprowadza nas w ten mikroświat absurdu. Swoje przezwisko uzyskał poprzez „zaświecenie” choinki i mebli, dostając na gwiazdkę „zestaw małego chemika”. Kilkanaście lat późnej, odnajdujemy go jako studenta, przygotowującego się do egzaminu, poprawkowego z chemii organicznej. Tego zaś zmorą jest ujadający non stop pies sąsiadki.
Wątek główny przeplata się nieoczekiwanie z coraz to bardziej kuriozalnymi wątkami pobocznymi. Przydrożne grzybiarki, makabryczny reality – show „Sąsiedzi”, w którym jedną z głównych nagród jest demolka w domu sąsiadów, czy epizod z psychicznie chorym mężczyzną, który wygłasza pod koniec filmu cytat idealnie podsumowujący cały film „Zofia! Jest tak pięknie, że do psychiatry to ja chyba dziś polecę!”
Jednym słowem – gorąco polecam wszystkim tym, którzy w filmie cenią trochę więcej niż prosty komizm.
Idalia Biernacka