Dwa lata temu w moje ręce trafiła książka Elizabeth Gilbert o zastanawiającym tytule „Jedz, mód się i kochaj”, którą zabrałam z półki z bestsellerami. Książkę bardzo przyjemnie się czytało a niektóre fragmenty na długo zapadły mi w pamięć. Była to lekka lektura o podążaniu duchową ścieżką. W głowie dudniło mi jedno pytanie – ciekawe kiedy przeniosą ją na ekran kinowy? Nie upłynęło dużo czasu, a siedziałam z przyjaciółką w kinowej sali czekając na seans. Na film poszłam zmęczona jesienną szarugą, a wyszłam zadowolona i gotowa odkrywać smaki życia.Film opowiada historię Liz (autobiograficzna historia pisarki Elizabeth Gilbert), która na pierwszy rzut oka powinna być szczęśliwą kobietą – ma przystojnego męża, stylowy dom i świetną prace ….ale w środku czuje się pusta i wypalona. Zaraz podniosą się gromy czytelników, że ma wszystko i jej się nudzi, ale to głębsza sprawa. Liz czuje się w pułapce życia jakie sobie sama zbudowała, to nie jest jej miejsce. Po ciężkim rozwodzie, nawiązuje romans z młodym aktorem, ale on również nie potrafi jej dać bezpiecznego miejsca na ziemi. Sfrustrowana bohaterka postanawia rzucić wszystko i wybrać się na roczną podróż – Włochy – Indie – Indonezja.
Razem z bohaterką przezywamy jej duchowa drogę od apetycznych Włoch, gdzie Liz rozkłada na czynniki pierwsze swoje smutki i smakuje wspaniale wyglądających potraw. Czasem miałam wrażenie, ze czuje zapach przyrządzanych dań, a soczystość kolorów bijąca z ekranu podsycała mój apetyt. W Indiach Liz uczyła się cierpliwości i wyciszyła umysł z nachodzących ja wyrzutów sumienia i niepotrzebnych negatywnych myśli.. Na Bali, pozostało nauczyć się zrównoważyć świat fizyczny i duchowy i otworzyć serce….
Film „Jedz, módl się i kochaj” to nic innego jak piękna baśń dla dorosłych kobiet. Zagubiona Liz musi porzucić wszystko co ją uwiera i wyruszyć w drogę, która odkryje przed nią jej własną dusze i smaki życia. Po drodze Liz poznaje wiele wspaniałych ludzi – przewodników, którzy pokazują jej na co ma zwrócić uwagę w życiu, co uleczyć a co odrzucić. Dodając do tego niesamowite widoki, niepokojące zapachy i niezwykle nastrojową muzykę – my widzowie czujemy się jak w bajce, nawet w najbardziej smutnych momentach tej historii.
Film razi naiwnością, ale pamiętajmy, ze to prawdziwa historia spisana z dzienników Elizabeth Gilbert. Książka napisana była ciekawym językiem i dawała mnóstwo informacji na temat kultury i obyczajów Włoch, Indii i Indonezji – w filmie już nie było na to czasu. Film w kwestii duchowej jest dość naiwny i prosty – niektórzy z nas prawdy przedstawione w filmie przeżyli już dawno, ale dla początkujących film może być doskonałym przeżyciem.
Siła filmu oprócz wspaniałych zdjęć i muzyki jest obsada aktorska – Julia Roberts znakomicie pasuje do poszukującej szczęścia Liz, czarujący jak zwykle jest Javier Bardem, a Richard Jenkins w roli dręczącego demonami z przeszłości Richarda jest znakomity.
Film polecam szczególnie ze względu na znakomita oprawę : zdjęcia, muzykę i obsadę… co do zawartości oceńcie ją sami…
Żaneta Lurzyńska, www.mystic.bloblo.pl