To dość dziwny film, lecz jednocześnie prosty i jasny – odnajdujemy w nim zarówno dozę czarnego humoru, jak i momenty dramatyczne – i tak na przemian.Zamierzeniem duńskiego reżysera, Andersa Thomasa Jensena, było przedstawienie poważnego tematu w sposób humorystyczny. Tyle już filmów powstało na temat walki dobra ze złem i temat wydaje się już oklepany. Ale jednak to tylko złudzenie….
Adam, zatwardziały neonazista, w ramach resocjalizacji trafia do wiejskiego kościółka. Jest już tam dwóch osobników, Gunnar, były sławny tenisista, teraz pijak i złodziej oraz Khalid – emigrant arabski napadający na stacje benzynowe. Później pjawia się Sarah, kobieta w ciąży, żyjąca obawą, iż urodzi ułomne dziecko. Ale nad nimi wszystkimi czuwa pastor, Ivan, postać najciekawsza z nich wszystkich.
Pastor zadaje Adamowi zadanie, upiec szarlotkę. Niby nic takiego ale to tylko pozory. Jabłoń rosnąca na terenie parafii jest non stop nękana przez plagi, a to ptactwo niszczy owoce, a to robactwo.
Trzeba nadmienić, iż Adam uważa się za człowieka od gruntu złego. Ivan jako człowiek potrafiący przebaczać i mający za sobą niesamowite negatywne doświadczenia życiowe stanowi dla niego wyzwanie. Próbuje go zniszczyć. Jednak jak się okazuje nie jest to takie proste….
Śledząc losy filmu wyczytałem, iż jest to zwycięzca 21. Warszawskiego Festiwalu Filmowego i duński kandydat do Oscara. Zdobywca licznych Nagród Publiczności na międzynarodowych festiwalach filmowych: na Festiwalu Filmfest Hamburg, Sao Paolo International Film Festival, Reykjavik International Filmfestival in Iceland oraz wielu innych. Film zakwalifikował się do konkursu Festiwalu Filmowego w Sundance (2006) i był nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej.
Więc chyba moje pozytywne odczucia odnoście filmu nie są odosobnione….
Polecam.