Imperium wilków

Film „Imperium Wilków” w reżyserii Chrisa Nahona oglądałem pełen nadziei, że wreszcie po wielu latach niezbyt udanych produkcji rodem z Francji, będę mógł przed tą kinematografią pochylić głowę. I nie zawiodłem się… Oglądałem ten kryminalny dramat psychologiczny z zapartym tchem, będąc niezmiernie ciekaw zakończenia zagmatwanej, wielowątkowej historii.Jej początek to zawiła opowieść o Annie, kobiecie, która w niewyjaśniony sposób straciła pamięć i własną tożsamość. Już od pierwszych minut poznajemy, a może nawet podziwiamy jej usilne starania w „odzyskiwaniu samej siebie”. W końcu Anna mając dość życia bez przeszłości zaczyna podejrzewać własnego męża o spowodowanie jej urazów. I chociaż wydaje się to absurdalne, z czasem zaczyna odkrywać że może mieć rację…

Jej dramatyczna historia przeplata się z kryminalnym wątkiem z udziałem Jeana Reno w roli tajemniczego Schiffera, pomagającego policji wytropić seryjnego mordercę. Tajemniczego z tej racji, że nikt tak naprawdę nie wie po czyjej stronie walczy i dlaczego tak mu zależy na wytropieniu mordercy. Tak naprawdę ma on swoje, całkiem osobiste powody, które do końca nie są właściwie znane właśnie dlatego, że samo zakończenie nie jest dla widza jasne.
Schifferowi przychodzi współpracować z kapitanem Nerteaux, młodym policjantem, kierującym się praworządnością i idealistycznymi pobudkami. Jego metody są dalece odległe od tych, które stosuje Schiffer. Dlatego współpraca obu panów nie układa się pomyślnie.

Tym trudniej jest im wpaść na trop brutalnego „kilera”, dopadającego kolejne ofiary…
Te dwa, całkowicie odrębne na pozór wątki zazębiają się w końcowych scenach filmu, niestety w niezbyt klarowny sposób. Z jednej strony dostajemy silną dawkę emocji, a także solidną łamigłówkę, co jest niezwykle pozytywnym elementem. Ale zaraz potem scenariusz staje się „łopatologiczny”, a widzowi na siłę wmawiane są pewne kwestie które według twórców powinien zaakceptować. I na własne nieszczęście przekonujemy się że to nie prawda.

Z perspektywy całości adaptacji, ten jakże ciekawy motyw wydaję się być nieprawidłowo wykorzystany. Mało tego – w filmie Nahona dostrzegamy pewne schematy, dobrze znane z amerykańskich produkcji. Tak na przykład historia z zanikiem pamięci związanym z nieudanym eksperymentem naukowym od razu przypomina genialną produkcję „Tożsamość Bourne`a” z Richardem Chamberlainem w roli głównej. Natomiast niektóre motywy wątku kryminalnego nawiązują do słynnego „Milczenia owiec”, czy „Żółtodzioba” w reżyserii Clinta Eastwooda.
Szczerze polecam.