Hancock (Will Smith) mieszka w przyczepie, choć zdarza się, że i na ulicy, nadużywa alkoholu, nie ma rodziny, nie dba ani o siebie ani o nikogo i niczym się nie przejmuje – sprawia wrażenie człowieka jakich jest wiele, ale…Hancock ma coś czego nie ma nikt. Ma coś co sprawia, że jest… superbohaterem – to niewyobrażalnie ogromna moc pozwalająca mu latać, być kuloodpornym i nadludzko silnym. Nikt nie wie kim jest Hancock, skąd się wziął i dlaczego jest taki niezwykły. Nie wie tego nawet on sam, do chwili, aż spotyka kogoś podobnego do siebie…
Hancock ma problem – ludzie go nie lubią, mimo że likwiduje przestępczość, bo robi to w sposób powodujący zniszczenia mienia prywatnego (np. umieszcza samochód z przestępcami na iglicy wysokiego budynku). Właściwie wszystko czego dotknie Hancock, powoduje straty i uszkodzenia. Jego życie zaczyna się zmieniać dopiero gdy spotyka i zaprzyjaźnia się ze specjalistą od wizerunku.
Film w reżyserii Petera Berga różni się od innych filmów o superbohaterach tym, że nie jest to opowieść o cukierkowym herosie, jest to opowieść o człowieku samotnym, nie lubianym przez mieszkańców, ale budzącym ogromną sympatię i współczucie widza. Will Smith już przyzwyczaił nas, że jego role są coraz lepsze i ambitniejsze, przyciągając swoją osobą do kin coraz liczniejszą publiczność, a filmy z jego udziałem odnoszą ogromne sukcesy.
Brawa za scenariusz dla Vince’a Gilligan’a,Vincent’a Ngo’a) i oczywiście rolę główną.
Tekst: Gusia