Dziewczyna mojego kumpla

Film jest nieudany, nie pod względem technicznym ani obsady aktorskiej (Kate Hudson, Alec Baldwin), lecz ze względu na treść i ordynarne dialogi.Nie trudno odszyfrować po tytule o czym film opowiada. Mamy dwóch kolegów. Jeden z nich Tank to facet, który wynajmowany jest przez świeżo porzuconych chłopaków na randki z ich dziewczynami. Główny cel opłaconych spotkań to powrót dziewczyny do swojego eks. Tank jest obrzydliwym łobuzem, obraża dziewczyny, wyraża się wulgarnie. Dziewczyny są ogromnie zniesmaczone. Tank często spotyka później swoich byłych klientów w różnych sytuacjach towarzyskich. Drugi kumpel to Dustin – skromny, miły, dobry i zakochany w Alexis. Kiedy jego amory zostają odrzucone zwraca się z propozycją do Tanka.

Alexis to atrakcyjna blondynka, uwielbiająca jogging i niejednokrotnie zachowująca się jak mężczyzna, pozująca na niezależną i wyzwoloną amerykankę.
Co się wydarzy na randce? Czy Tank będzie zachowywał się diabelsko nieprzyzwoicie? Czy Alexis wróci do Dustina?

Rzadko słychać śmiech widzów mimo, że jest to komedia romantyczna. Powiem więcej, dialogi są niesmaczne, płytkie i mało gustowne. Owszem, zakończenie to namiętny pocałunek happy endu, ale poprzedzony wyzwiskami, ripostami całkowicie pozbawionymi klasy głównych bohaterów. Poza urodą głównych bohaterów niczego pięknego w filmie nie znajdziecie.

Ciekawa jest ścieżka dźwiękowa bo zawiera kawałki lat siedemdziesiątych takie jak: Have A Little Faith In Me (John Hiatt), Love Is Like Oxygen (Sweet), My Best Friend’s Girl (The Cars).

Gusia