Nagrodzone w Cannes Złotą Palmą „Drzewo życia” to jeden z najbardziej fascynujących filmów jakie było mi dane obejrzeć w ostatnim czasie. Do teraz kotłuje mi się w głowie pytanie czy to dzieło czy szmira? Czy to esencja kiczu i manipulacja wrażliwym kinomanem czy dzieło ponadczasowe, piękne w swym prostym przekazie i metafizycznych obrazach?Film legendarnego twórcy kina – Terrence’a Malicka to opowieść o życiu, pytanie o jego sens i cel. W ponad 40-letniej karierze reżyser nakręcił tylko pięć filmów, ale każdy z nich był wielkim wydarzeniem medialnym. Prace nad Drzewem Życia, które są bardzo ambitnym projektem, trwały ponad 30 lat. Opinie na temat tego filmu są podzielone, tyle samo jest okrzyków zachwytu co zniechęcenia i znudzenia obrazem. Bo „Drzewo życia” to film który obudzi wrażliwców, ale uśpi realistów – to film, który poruszy wielbicieli życia – smakujących go każdym dostępnym zmysłem – mamy w nim piękną muzykę i zapierające dech w piersi obrazy – nie tylko cudów przyrody – (momentami wyjętymi żywcem z dokumentów National Geographic) ale cudów na które nie zwracamy uwagi w naszym codziennym życiu zbyt zajęci pędem i konsumpcyjnym stylem bycia.
Reżyser przestawił nam historię życia pewnej amerykańskiej rodziny, żyjącej na przedmieściach. Piękna i delikatna kobieta, momentami metafizycznie unosząca się nad ziemią i silny, surowy mężczyzna, nastawiony na sukces ale i rozwijanie pasji życia – muzyki. Ona (Jessica Chastain) – okaz dobra, współczucia i łaski, on (Brad Pitt) – przeciwwaga dla niej – rządzący rodziną ostrą ręką ale budujący w innych wiarę we własne możliwości. Będziemy obserwować tych dwoje w ich codziennym życiu – podczas narodzin ich dzieci, stawianiu przez nich pierwszych kroków, konsumowaniu w ciszy wspólnych posiłków, oddających się swoim pasjom, modlących się, w godzinach radości i chwilach smutku. Podejrzymy niczym wytrawny szpieg, dzieciństwo ich pociech i bunt rodzący się w najstarszym synu Jacku i jego odwieczna walkę pomiędzy rodzącą się w nim delikatnością matki a buntem ojca.
Dramat Drzewo Życia, opowiadający historię, potrzebował jeszcze jednej wyrazistej kreacji, rolę dojrzałego Jacka powierzono więc Seanowi Pennowi.Brawa należą się również dziecięcym aktorom. Jest to film dla koneserów pięknych obrazów, dla ludzi zagubionych w życiowym pędzie, wciąż chcących więcej od siebie i od innych nie zauważających magicznych momentów jakie daje nam codzienność. „Drzewo życia” traktuje o poważnych problemach – o buncie, żałobie, sensie egzystencji, , o poszukiwaniu Boga który rządzi naszym losem, ale dzięki urokliwym wizjom świata nie przygniata ciężarem. Wielka w tym zasługa pięknych zdjęć Emmanuela Lubezkiego. Ten film to wyzwanie dla współczesnego widza, i mam nadzieje, że większość z was wyjdzie w kina po seansie a nie w trakcie. Naprawdę warto się zatrzymać i przeżyć tą historię widzianą oczami Terrence’a Malicka.
Żaneta Lurzyńska www.mystic.bloblo.pl