Doom

No i stało się, Doom – ekranizacja rewelacyjnej gry Doom 3 – wszedł do naszych kin. Jako, że jestem fanem wyżej wymienionej produkcji z gatunku FPP (First Person Perspective), postanowiłem naruszyć mój domowy budżet i czym prędzej sprawdzić osobiście czy moje obawy były słuszne, czy też nie.Jakie obawy? Otóż jak na razie, a trzeba zaznaczyć, iż jest to tylko moja osobista ocena, powstał jeden w miarę dobry film bazujący na grze komputerowej a mianowicie Resident Evil (ok, grze konsolowej, bo zaraz rozwścieczeni fani rzucą mi się do gardła 😉 ). Wszystkie inne produkcje okazywały się gniotami, stworzonymi bez większego pomysłu, ewidentnie pod młodego amerykańskiego widza (a raczej jego tłustego portfela). Wystarczy chyba przytoczyć świeżutki Alone in the Dark – porażkę przez duże P – a takich przykładów mógłbym jeszcze parę zaprezentować.

Ale przecież nie można skreślać filmu zanim się go obejrzy! Zwłaszcza, że postać Bartkowiaka (Od kołyski aż po grób; Romeo musi umrzeć) dawała spore szanse, że fani nie zostaną zawiedzeni.

Idąc do kina starałem się ograniczyć moją wiedzę o filmie do minimum – żadnych trailerów, recenzji na necie, etc. Oczywiście miałem ogólne wyobrażenie, ponieważ spędziłem parę ładnych godzin przy grze więc siłą rzeczy, chcąc – nie chcąc, byłem w temacie.

Wielka i „niedobra” korporacja prowadzi szeroko zakrojone badania na marsie, testując tam nową broń, leki a także działalność archeologiczną. Okazuje się bowiem, iż na czerwonej planecie mieszkali kiedyś ludzie lub istoty do nas bardzo podobne, nie tylko z wyglądu ale nawet w strukturze DNA po za jednym drobnym szczegółem. Gdy eksperyment wymyka się spod kontroli laboratorium zostaje objęte ścisłą kwarantannom zaś na miejscu pojawia się oddział Space Marines by wyjaśnić tajemnicze zdarzenia.

Pisząc tą recenzję jestem troszkę rozdarty bowiem film można rozpatrywać w dwóch aspektach – jako film sci-fi lub jako sci-fi będący ekranizacją gry. Jeżeli weźmiemy tą pierwszą kategorię to jest nieźle. Mamy nawet niezłą grę aktorską (The Rock; Karl Urban), klimat jak połączenie Resident Evil i Alien, ciężko przygrywający soundtrack. Jakby na potwierdzenie tych słów należy dodać, że film został świetnie przyjęty w USA, zarówno przez widownie jak i krytyków (sic! nie wiem tylko czy zaliczyć to do plusów czy minusów).

Niestety druga strona medalu nie jest już tak różowa. Bo jakby na to nie patrzeć Doom jest ekranizacją gry, i to całkiem dobrej gry. Producenci zapożyczyli z niej niemalże wszystko, przez scenografię, bronię, potwory po niektórych bohaterów, niestety pomijając JEDEN BARDZO ISTOTNY SZCZEGÓŁ – KLIMAT!

Gra powala, przygniatała wręcz, okultystyczno-satanistycznym klimatem, jest brutalna, mroczna i zarazem bardzo wciągająca. Zaś film, bazujący na niej, wypada bardzo blado. Nie wiem czy wynikło to z większej chęci zysku (czytaj obniżenie progu wiekowego przeciętnego odbiorcy) czy obawa przed cenzurą ale PODSTAWOWY wątek fabularny z gry został nie tylko pominięty ale i bezsensownie zastąpiony innym. Nie uświadczymy tu żadnych pentagramów na ścianach, szaleńczego śmiechu dochodzącego zza rogu, wszechobecnych krzyków umierających ofiar. To już nie piekielne moce są za wszystko odpowiedzialne, lecz 24 chromosom 🙂 zmieniający ludzi albo w super nadludzi (to ci dobrzy) albo w bezmózgowe zombi/potwory. Argh! To tak jakby zrobić film o Batmanie bez Batmana.

Ciemność widzę… widzę ciemność

Znalazłem jednakże jeden pozytywny aspekt (niby nic ale), gdy pod sam koniec, przez około 5-7min, kamera ukazuje widok tylko z oczu głównego bohatera. Duża dynamika, sporo akcji, świetna praca kamery – taki właśnie klimat powinien prezentować ten film. Na te parę chwil magia Doom3 pojawia się na ekranie – szkoda tylko, że na tak krótko. Czy dla tego jednego elementu warto iść do kina? Ja osobiście doradzam poczekać aż ta produkcja zostanie dołączona do jednego z pism kobiecych jako wielki MEGA HIT. Raz – taniej, dwa – dziewczyna/mama się ucieszy, bo dostanie od nas gazetkę za free 😉

Niestety moje obawy okazały się słuszne – znów chęć szybkiego zysku albo po prostu głupota scenarzystów pokazały jak z dobrego pomysłu można zrobić średni film. Przegadany początek, standartowe horrorowe monologi w stylu – „Co to było!” „Słyszeliście to?” „Coś się rusza przed nami!” „Nie wiem co to było ale na pewno nie człowiek!” – jak i przewidywalni bohaterowie. A miało być tak pięknie. Osobom, które z grą się nigdy nie zetknęły film może przypaść do gustu, pozostałym radze trzymać się od niego z daleka.

PS – Z ostatniej chwili!!! Ponieważ film Doom odnosi tak duży sukces w USA twórcy wykupili już prawa do ekranizacji starszego brata gry Doom3 – gry Quake’a

DOOM
Reżyseria – Andrzej Bartkowiak
John Grimm – Karl Urban
Samantha – Rosamund Pike
Sarge – Dwayne „The Rock” Johnson