El Mariachi – mściciel (Antonio Banderas), podróżujący z podręcznym arsenałem w futerale od gitary, odkąd przeżył osobistą tragedię, żyje w odosobnieniu. Odnajduje go skorumpowany agent CIA, Sands (Johnny Depp) i proponuje udaremnienie zamachu na prezydenta Meksyku, który zaplanował narkotykowy baron Barrillo (Willem Dafoe). El Mariachi przystaje na propozycję agenta, bo ma własne krwawe rachunki do wyrównania. Wyrusza do walki, mając u boku swych dwóch wiernych kompanów – Lorenzo (Enrique Iglesias) i Fideo (Marco Leonardi).
Głosy prasy:
Tak jak filmy Leone, epicka opowieść Rodrigueza jest najciekawsza w momentach, gdy mamy do czynienia z zapierającymi dech ujęciami, niespodziankami i ironicznym podważaniem filmowych konwencji oraz z wielkimi zbliżeniami spoconych twarzy.(…)
Mamy tu wiele popisowych scen, a najbardziej spektakularna i najlepsza to ucieczka Banderasa i Hayek skutych kajdanami z wysoko położonego apartamentu.
Richard Ebert, Chicago – Sun Times
W „Pewnego razu w Meksyku” Rodriguez z fantazją składa hołd słynnym spaghetti–westernom, jak chociażby „Dobry, zły i brzydki” Sergio Leone. Jest tu wiele krwi, ogień zieje nieustannie z niezliczonych luf, a w sekwencjach akcji widzimy samochodowe kraksy i eksplozje. Jednak Rodriguez jest na tyle dbałym o obraz stylistą, że przemoc nabiera komiksowego charakteru, a świst wystrzeliwanych kul i stosy piętrzących się martwych ciał nie są tak agresywne, jak mogłoby się w pierwszej chwili wydawać.”
Claudia Puig, USA Today
(…) Johnny Depp najwyraźniej improwizuje, grając faceta paradującego w koszulce z napisem CIA, który sprawia wrażenie czarującego i jednocześnie odrażającego.
Jeesica Winter, Village Voice
Depp coraz szybciej udowadnia, że jest najzdolniejszym złodziejem w show–biznesie – kradnie każdy film, w którym się pojawia.
Ann Hornaday, Washington Post
(Depp) ma wielkie komediowe wyczucie i jednocześnie potrafi zagrać buńczucznego chojraka.
John Anderson, Newsday
Banderas nie wykazuje ani śladu znużenia czy znudzenia. A to dlatego, że dostał zręczną fabułę i doskonałych aktorów jako partnerów. (…) ten film powinien podbić masową publiczność jeszcze łatwiej niż poprzednie części cyklu.
Peter Hartlaub, San Francisco Chronicle
„Pewnego razu w Meksyku” ma więcej energii niż zdecydowana większość hollywoodzkich widowisk akcji.
Jeffrey M. Anderson, The Examiner
za onet.pl