Chaos

Debiutujący reżyser Xawery Żuławski zbytnio zasugerował się tytułem swojego filmu. „Chaos” to opowieść o trzech całkowicie różniących się od siebie braciach: anarchiście Nikim (Marcin Brzozowski), pracowniku marketingu Sławku i hiphopowcu Blondasie (raper Bolec).Każdy z nich wyznaje odmienne zasady i w inny sposób szuka swego miejsca w życiu. Niki na przekór wszystkim stara się związać z 16-letnią Manią (Maria Strzelecka), Sławek wplątuje się w międzynarodową aferę, zaś Blondas, aby utrzymać rodzinę, jest gotów zabić.

Z filmu wychodzi się z lekkim zawrotem głowy, ale nie dlatego, że jest doskonały, wręcz przeciwnie, wszystko jest w nim odwrócone do góry nogami. Reżyser nie mógł zdecydować się na jedną konwencję. Połączył zatem sensację z komedią oraz punkowym romansem, co pasuje jak pięść do nosa. Nie poradził sobie też ze złożoną kilkuwątkową narracją. W wątku „anarchistycznym” sympatyzuje z młodymi buntownikami celnie oddając atmosferę ich zgromadzeń, ale pojęcie o środowisku wielkich korporacji ma kiepskie. W pierwszym przypadku w ramach autentycznego wydarzenia – warszawskiego zjazdu Rady Europy sprzed dwóch lat – umieścił projekcję własnych życzeń – fikcyjne rozruchy alterglobalistów. Z kolei intryga w wątku „korporacyjnym” pachnie słabiutkim „sensacyjniakiem”.

Żuławski junior pracował nad filmem tak długo, aż przedobrzył. To, co chciał przekazać, umyka w całej skomplikowanej machinerii oderwanych od siebie scen i postaci. Zamiast nad treścią, niepotrzebnie skupił się nad formą. W rezultacie, zamiast porządnego portretu współczesnej młodzieży, wyszedł mu niestrawny miszmasz.

www.wirtualnemedia.pl