Film „40-lenti prawiczek” na samym początku odrobinę przypomina „Dzień Świra” Marka Koterskiego – Andy Stitzer (Steve Carrell) zajmuje się stemplowaniem faktur w sklepie ze sprzętem RTV.Do pracy jeździ rowerem (trzeba wziaść pod uwagę że miejsce akcji to Stany, gdzie autem zaczyna się jeździć już w wieku 16 lat). Aby uchronić się przed kradzieżą, przednie koło roweru nosi ze sobą. Jego hobby to kolekcjonowanie komiksów i zabawnych stworów z tytułowych historyjek. Prowadzi życie samotnika, zresztą bardzo oryginalne, trzymając się z dala od kobiet. Jednym słowem „freak” !!!
Koledzy już zdążyli się przyzwyczaić do współpracownika – nudziarza, jednak gdy dowiadują się, że Andy w wieku 40 lat nadal nie wie co to znaczy współżyć z kobietą, postanawiają to zmienić. Główny bohater jakby pod wpływem fachowych porad kolegów przechodzi metamorfozę: staje się bardziej twardy, stanowczy i przestaje być ostatnią slamazarą. W jego życiu pojawia się kobieta (i to nie jedna), a to wywołuje szereg ciekawych i zabawnych zdażeń. Można powiedzieć, że pod koniec film nabiera ciekawszej akcji.
Nie jest on najlepszą komedią jaką widziałem i nie mogę powiedzieć, że aż tak bardzo przypadł mi do gustu. Jest po prostu ok i trzeba przyznać, że było odrobinę zabawnych scen. Na długie jesienne wieczory serdecznie polecam.