21 gramow czyli tytuł filmu to rzekomo waga jaką tracimy tuż po śmierci – tak mówiły zapowiedzi filmu – jednak po 2 godzinnyn seansie jestem lekko rozczarowany, chodź nie do końca.Tytuł filmu według mnie nie za bardzo pasuje do całosci gdyż ma niewiele wspólnego z jego treścią. Jest w zasadzie splotem urywanych a czasem i nie akcji, dość kontrowersyjnych i poruszających, od spokoju i ciszy po chaos i wrzask,
choc tego drugiego wydawało mi sie o wiele wiele wiecej. Zastosowana retrospekcja
powodowała że w miare trwania filmu dowiadywaliśmy się powoli w czym tkwi całe zamieszanie widoczne w filmie – serce (martwego mężczyzny po wypadku) będące
przedmiotem transplantacji i równecześnie szansą na nowe życie jednego z bohaterów.
W zasadzie caly film toczy sie wokół tego tematu jednak według mnie całość jest
zbyt rozsypana i nieuporzadkowana. Akotrzy odegrali swe role bardzo dobrze,
szczególnie podobala mi się rola byłego kryminalisty i alkoholika Jacka, jednak
obecnie głęboko wierzacego katolika. Przez cały film widzimy jak zmienia sie
życie trojga ludzi uwikłnych wokól głównego tematu, jak pod wpływem silnego, dramatycznego wydarzenia, każdy z bohaterow traci nad nim panowawanie.
Caly film jest dosc trudny i bardzo bardzo cieżki, cieżko jest rownież zrozumieć
motywy działania bohaterów, które zmieniały się bardzo szybko (ale w końcu nie byłem w ich skórze). Może tylko ja go tak odebrałem bo spodziewałem się czegoś
lepszego, moze prostszego? a zobaczylem jeden wielki psychologiczny chaos.
Ogólnie film nie trzyma przez całe 2 godz. w napięciu,a ratuje go jednynie
końcówka w której to dopiero spotykają się owe trzy główne postacie,
jednak ja osobiscie wolalbym pójść na coś bardziej relaksujacego.