Spore zmiany szykują się w Wojewódzkim Domu Kultury. Budynek ma być przebudowany, a na miejscu I Społecznej Szkoły Podstawowej powstanie hotel. Przebudowa jednego z najbardziej znanych budynków w Kielcach jest częścią planów samorządu wojewódzkiego, który chce ożywić WDK i przekształcić w najaktywniejszy ośrodek kulturalny w regionie.Już trwa remont sali widowiskowej, w następnej kolejności odnowione mają być sale lustrzana i kominkowa. Większe prace są jednak wykluczone, bo budynek jest zabytkowy. – To ograniczenie nie jest tak ostre w stosunku do skrzydła zajmowanego przez szkołę. Mógłby tam powstać hotel, a w podziemiach gabinety odnowy biologicznej – mówi Jacek Kowalczyk, członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego. Dodaje, że projekt budowlany adaptacji pomieszczeń powinien być gotowy w marcu. – Śpieszymy się, bo liczymy że w przyszłym roku będzie druga tura składania wniosków o dofinansowanie ze środków unijnych. W projekcie budżetu zabezpieczyliśmy już pieniądze na wkład własny, więc prace mogłyby się rozpocząć w przyszłym roku – mówi Kowalczyk.
Przebudowa oznacza jednak, że z budynku będzie musiała się wyprowadzić I Społeczna Szkoła Podstawowa. – Na pewno nie zrobimy tego niespodziewanie, bo szkoła ma świetną opinię, a płacąc za dzierżawę pomieszczeń bardzo pomaga w utrzymaniu WDK – podkreśla Kowalczyk.
Dyrektor szkoły Małgorzata Widłak wie o pomyśle przebudowy budynku. – Jestem bardzo zaniepokojona, bo nie mamy gdzie pójść. Pomieszczenia w WDK zajmowaliśmy tymczasowo i od dawna prosiliśmy miasto o pomoc w znalezieniu lokalu. Ale na razie bez efektów. Na pewno poprosimy jeszcze raz o pomoc. Przecież tu uczy się 200 dzieci, a szkoła ma naprawdę dobre wyniki – mówi.
– Nie zrobimy szkole krzywdy. Choć przebudowa jest dopiero w sferze planów, to wyprowadzka będzie nieunikniona – mówi Alojzy Sobura, dyrektor WDK i członek miejskiej komisji edukacji.
Anna Ciulęba, rzecznik prasowy prezydenta Kielc, przypomina, że miasto nie ma obowiązku zapewnienia lokalu szkole. – Ale prezydent Andrzej Sygut obiecał, że zaproponuje jakieś rozwiązanie, jak tylko wpłynie oficjalna prośba – mówi Ciulęba.
Marcin Sztandera