Zakaz przeklinania wprowadził na uczelni dziekan Wydziału Zarządzania i Administracji Akademii Świętokrzyskiej. Student, który nie umie się powstrzymać od używania wulgaryzmów, może nawet wylecieć ze studiów.– Chodzi o to, żeby ze słownika studenckiego zniknęły na dobre wszelkie przekleństwa – wyjaśnia dr Ryszard Stefański, prodziekan ds. studenckich na Wydziale Zarządzania i Administracji AŚ.

Czyżby studenci tego wydziału aż tak lubowali się w używaniu wulgaryzmów? – Podjęliśmy taką decyzję nie bez powodu. Bycie studentem obliguje do kulturalnego zachowania, do trzymania odpowiedniego poziomu. Zauważyliśmy, że część z nich ma z tym problemy – przyznaje dr Stefański.

Dlatego też władze wydziału, podpierając się regulaminem studiów, wprowadziły w życie formalny zakaz przeklinania na terenie obu budynków przy ul. Świętokrzyskiej i Mielczarskiego. Wspomniany regulamin nakazuje godne zachowanie studenta, które nie powinno uchybiać funkcji i roli pobierania nauki na wyższej uczelni.

– Zarządzenie pana dziekana jest rozwinięciem tego zapisu. Mocniej akcentuje potrzebę bycia kulturalnym człowiekiem, a takim jest na pewno ten, który nie przeklina. Nie chcemy naszych studentów uświęcać, zmuszać do czegokolwiek, ale tak to już jest, że na uczelni z tradycjami pewne rygory obowiązują. Kto ich nie przestrzega, ma wolną drogę – tłumaczy dr Stefański. To oznacza, że nagminne przeklinanie może się skończyć nawet usunięciem studenta z uczelni. – Oczywiście nie od razu. Na początek jest upomnienie, ale jeśli sytuacja się powtórzy, może dojść do relegowania z uczelni – podkreśla prodziekan.

Studenci przyjęli zakaz bez większych emocji. – Myślę, że większość z nas przyjęła ten zakaz na zasadzie ostrzeżenia, które ma dać nam do myślenia – mówi Maciek Jelonek, student IV roku politologii. – Wiadomo, że nie spowoduje on tego, że studenci całkiem przestaną przeklinać, zwłaszcza ci, którzy używają wulgarnych słów zamiast przecinków. Trzeba przyznać, że problem rzeczywiście istnieje, bo nawet panie sprzątaczki często upominają studentów, słysząc ich słownictwo. Ale wygląda na to, że się poprawiło, bo jak dotąd żaden ze studentów nie podpadł dziekanowi za przeklinanie – podkreśla Jelonek.

Gazeta.pl