Wyrok na bazary

Co z nami będzie, jak zostaną zlikwidowane bazary przy Seminaryjskiej? Pracę straci kilka tysięcy osób! – denerwują się kupcy handlujący na największym targowisku w województwie.Choć decyzja o oddaniu byłym właścicielom najatrakcyjniejszej działki w mieście jeszcze nie zapadła, wydaje się niemal pewne, że miasto już niedługo będzie musiał oddać plac przy ul. Seminaryjskiej.

Glinianki Siekluckiego

Teren ten należał kiedyś do znanej kieleckiej rodziny Siekluckich. Mieli oni cegielnię, a potrzebną do jej produkcji glinę wybierali z miejsca, na którym stoją dziś handlowe stragany. Dlatego też nazywano ten kawałek miasta „dołami” albo „gliniankami Siekluckiego”. Mało atrakcyjny, niemal wiejski teren został wywłaszczony – miały na nim powstać bloki Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Ale nigdy ich nie wybudowano, nie przekazano nawet tej ziemi KSM. Ulokowało się tam natomiast miejskie targowisko, a dawni właściciele mogli się tylko bezradnie przyglądać rozwijającemu się handlowi.

Nadeszły jednak lepsze czasy dla dawnych właścicieli – pojawiły się przepisy powalające walczyć o zwrot zabranych nieruchomości, jeśli nie zostały one wykorzystane na takie cele, na jakie je wywłaszczono.

– I dlatego 20 maja 1996 roku złożyliśmy wniosek o zwrot działki przy ul. Seminaryjskiej – mówi Krzysztof Wojsa, pełnomocnik spadkobierców dawnych właścicieli.

Manewr ratunkowy

Ponieważ strata tak atrakcyjnej działki byłaby ciosem dla miejskiej kasy, władze Kielc zdecydowały się na ryzykowny krok. W grudniu 1996 r. wydały decyzję o oddaniu ponad dwuhektarowej działki przy Seminaryjskiej w użytkowanie wieczyste Przedsiębiorstwu Usług Komunalnych, prowadzącemu tam targowisko miejskie.

– Wydając decyzję o uwłaszczeniu PUK SLD-owski Zarząd Miasta zablokował zwrot, ale ta decyzja o uwłaszczeniu miejskiej spółki była nielegalna – twierdzi Krzysztof Wojsa. – Pomijając inne ważne fakty, nie mieli prawa tego robić w sytuacji, gdy byli właściciele złożyli wniosek w zwrot nieruchomości. Nasze roszczenie jest silniejsze od prawa do uwłaszczenia, nbo wynika wprost z Konstytucji RP. Bezprawność uwłaszczenia stwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.

Sprawiedliwość nierychliwa

Długo musieli czekać Siekluccy aż Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie przyzna im rację, ale się doczekali. Wyrok, jaki zapadł w październiku 2004 r., uchyla decyzję Zarządu Miasta z 11 grudnia 1996 r. „stwierdzającą nabycie przez PUK prawa użytkowania wieczystego działki przy ul. Seminaryjskiej”. To otworzyło drogę do podjęcia działań zmierzających do zwrotu gruntów dawnym właścicielom. Zadanie to wojewoda powierzył kieleckiemu Starostwu Powiatowemu, a nie Urzędowi Miasta, uznając, że miasto nie będzie w tej sprawie bezstronne.

– To bardzo skomplikowane przedsięwzięcie. Konieczny jest podział terenu, gdyż jest dwóch spadkobierców, no i przede wszystkim wycena – tłumaczy Zenon Janus, członek Zarządu Powiatu. – Wydając decyzję o zwrocie, musimy określić, jaką kwotę dawni właściciele powinni wpłacić na rzecz miasta. Uwzględni ona zwaloryzowane odszkodowanie za wywłaszczoną nieruchomość, bo przecież nie zabrano im jej za darmo. Rzeczoznawcy określą też, o ile zwiększyła się wartość działki, dzięki poniesionym przez miasto nakładom. Uporamy się z tym najwcześniej do końca roku.

Awantura o kasę

Dalszych sporów o to, czy oddać Siekluckim bazary, raczej nie należy się spodziewać, ale zanosi się na wielką awanturę o wysokość odszkodowań. Jeśli spadkobiercy uznają, że kwota, jaką mają oddać miastu, jest zbyt wygórowana, mogą decyzją starostwa zaskarżyć do wojewody. Ale oni także zamierzają zażądać wyrównania strat, tyle że swoich racji muszą już dochodzić w sądzie.

– Ponieważ włądze miasta – bezprawną decyzją – na ponad 10 lat zablokowało nasze starania o zwrot działki, utraciliśmy korzyści, jakie by ta nieruchomość przez ten czas przyniosła. W grę wchodzą naprawdę duże pieniądze – mówi pełnomocnik spadkobierców. – A im bardziej ta sprawa będzie się przeciągać, tym to odszkodowanie będzie większe.

Plac targowy w tak atrakcyjnym miejscu to prawdziwa żyła złota, dlatego już teraz tym terenem interesuje się wiele firm, także koncerny międzynarodowe. Jedna z propozycji mówi o stu tysiącach czynszu dzierżawnego miesięcznie. Z prostego rachunku wynika więc, że Siekluccy mogą zażądać od miasta nawet ponad 10 milionów złotych odszkodowania.

Tysiące miejsc pracy

– Przyszłość placu przy Seminaryjskiej zależy od tego, jak się potoczą rozmowy dotyczące odszkodowań – przyznaje prezydent Kielc Wojciech Lubawski. – Niewykluczone, że targowisko tam pozostanie, bo PUK dogada się dawnymi właścicielami i będzie im płacił dzierżawę. Ale jeśli okaże się, że trzeba będzie opuścić plac, na pewno nie zostawię handlujących tam ludzi samym sobie.

Takie zapewnienie do dobra wiadomość dla kupców, którzy bardzo boją się o swoją przyszłość. Założyli nawet ostatnio stowarzyszenie, aby skuteczniej walczyć o swe miejsca pracy. A tych jest, jak szacuje prezes PUK Krzysztof Solecki, nawet do sześciu tysięcy (około tysiąc umów z kupcami plus związani z tym biznesem przewoźnicy, producenci, dostawcy itd.). – Jeśli nie uda się utrzymać targowiska przy Seminaryskiej, mamy inne, atrakcyjne lokalizacje.

Chodzi przede wszystkim o plac przy ulicy Mielczarskiego, za „Szumenem”, którego dzierżawa jest właśnie dogadywana z właścicielem – Miejskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej. – Na początek zagospodarujemy około jednej trzeciej powierzchni, aby moc tam przenieść kupców z ul. Opielińskiej – mówi prezes Solecki. – Ale mamy też przygotowaną koncepcję docelową, która zakłada stworzenie tam dużego targowiska, porównywalnego z placem przy Seminaryjskiej, także dwuhektarowego, bo w grę wchodzi również teren, na którym jest teraz kotłownia.

Prezydent Lubawski ma na oku jeszcze inne miejsca, gdzie można urządzić targowisko, ale na razie chce te lokalizacje utrzymać w tajemnicy, bo z pewnością są to łakome kąski. Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że bazary to kura znosząca złote jaja, a najpiękniejsze hipermarkety nie przyćmią uroku straganów ze tanimi owocami i warzywami prosto z pola…

Jakie scenariusze?

Gdy Starostwo Powiatowe wyda decyzję o zwrocie działki przy ul. Seminaryjskiej miasto z pewnością podejmie rozmowy ze spadkobiercami właścicieli, a wtedy możliwe będą takie rozwiązania: zamiana gruntów, czyli zaproponowanie Siekluckim innej, równie atrakcyjnej działki; wejście miasta w spółkę z nowym właścicielem; wyprowadzenie targowiska z placu; pozostawienie targowiska w obecnym kształcie, tyle że prowadzić je będzie nie PUK, a nowy właściciel. Sprawa może się zakończyć tuż po wydaniu wspomnianej decyzji, jeśli strony się szybko dogadają w sprawie roszczeń finansowych, ale potrwa nawet do dwóch lat dłużej, jeśli któraś z nich zdecyduje się złożyć odwołanie.

Bożena Smorawska Słowo