Chociaż jazz coraz częściej gości w Kielcach, to muzyków dużego formatu możemy podziwiać tylko od czasu do czasu. Dzieje się tak po części za sprawą skromności budżetu ale też – nie ma co ukrywać – pewnej elitarności samej muzyki jazzowej, która nie przyciąga w naszym mieście wielkich tłumów fanów. Mimo to muzyka ta ma u nas wierną publiczność, która potrafi słuchać i hojnie nagradzać wykonawców za dobry występ.W ten niedzielny, zimowy wieczór stawiła się „Za żelazną kurtyną” KCK-u w komplecie aby wysłuchać koncertu Trio Włodka Pawlika. Nie tylko w moim odczuciu nasze spotkanie z muzykami tego wieczoru należało do wyjątkowych. Czasem słowo „wyjątkowy” bywa nadużywane, tym razem trudno inaczej opisać to muzyczne wydarzenie.
Kto był na tym koncercie ten wie o czym piszę, a kto nie był może pośrednio przekonać się o tym słuchając muzyki z płyty „Anhelli”. Kielce umieszczone zostały na trasie koncertowej zespołu, promującego płytę, wydaną przez nową na rynku wytwórnię „5 line”. Włodek sam przed koncertem opowiedział nam w paru zdaniach czemu chciał do nas przyjechać.
W Kielcach stawiał swoje pierwsze muzyczne kroki, miał kontakt z wybitnymi muzykami jazzowymi polskiej sceny, a muzycy ci pojawiali się u nas za sprawą prężnie działającego podówczas tj w latach 70-tych Kieleckiego Klubu Jazzowego. Koncert oraz wcześniejsze warsztaty dla młodych, kieleckich muzyków to niejako trybut dla tamtego czasu, miejsca i ludzi.
Trio Włodka Pawlika
Trio w składzie Włodek Pawlik – fortepian; Paweł Panta – kontrabas; Cezary Konrad – perkusja przedstawiło muzykę zróżnicowaną stylistycznie, mieniącą się mnogością muzycznych barw.
We wstepie-preludium zamieszczonym we wkładce do promowanej płyty lider zespołu napisał: „Anhelli jest tym utworem literackim , do którego sięgam jak po ożywcze źródło kosmicznej energii służące rozbudzeniu mojej wyobraźni …” nieczęsto słowa artystów mają tak pełne pokrycie w złocie, jak to mieliśmy okazję sprawdzić tym razem. Włodek jest muzykiem obdarzonym nieprzeciętną wyobraźnią i co nie mniej ważne, zdolnością obracania swoich muzycznych wizji w muzyczną materię.
Dźwięki jakie wydobywa z fortepianu nieuchronnie kojarzą mi się z muzyką Chopina. W każdym granym przez Włodka utworze słyszę jakieś echo Chopinowskej ballady, czy to za sprawą frazy jakie wypływają spod jego dłoni, czy też ciszy jaka pojawia się pomiędzy nimi. Umieć zagrać ciszą, dać dźwiękom wybrzmieć wielka to rzecz, świadcząca o dużej, artystycznej dojrzałości Włodka i całego jego zespołu.
Pozostali muzycy: Paweł Pańta i Cezary Konrad zagrali bowiem nie mniej świetnie. W tak doskonałym muzycznym zespoleniu niezwykle trudno kogoś wyróżnić. Widać i słychać zarówno ich indywidualną kreatywność jak i podporządkowanie głównej muzycznej myśli. Mnie osobiście bardzo podobał się dźwięk kontrabasu dobywany przez Pawła, czasem wtopiony w tło, a czasem z niego się wydobywający, co najpełniej słychać w balladowych utworach jak np „Po burzy”. Tego wieczoru muzycy z równą swobodą grali utwory ocierające się o brzmienia free-jazzowe jak nastrojowe ballady. Wspólnie zwiedzaliśmy światy o różnych brawach i muzycznych cieniach, a zasadnicza materia miała bez wątpienia romantyczną osnowę.
Trio Włodka Pawlika występowało w 2005 roku na JVC Jazz Festiwal Warasaw gdzie muzyka z płyty „Anhelli” odniosła spektakularny sukces. Publiczność nagrodziła Trio owacją na stojąco a prasa uznała ten koncert za największe wydarzenie festiwalu. Nie wiem jak będzie z kielecką prasą, natomiast nasza publiczność też zgotowała muzykom owację na stojąco – zaprawdę zasłużenie. W moim odczuciu koncert ten może pretendować do wydarzenia roku w kategorii Jazz, a jeśli trafi się coś równie dobrego lub lepszego w 2006 roku to tylko lepiej dla nas!
Na szczególną pochwałę zasługuje reżyser dźwięku, który stanął na wysokości zadania. Nagłośnienie było prawie perfekcyjne, nikt z zespołu nie został zagłuszony (poza jednym, małym incydentem), instrumenty były czytelne, przestrzeń muzyczna posiadała odpowiednią głębię, co przy tak nastrojowej muzyce było po prostu niezbędne. W imieniu swoim i innych widzów składam podziękowanie dla organizatorów, którzy za pośrednictwem wici rozdali wejściówki na ten koncert.
Na koniec jeszcze jedna refleksja. W ciągu ostatnich 3-4 lat widać spore zmiany na lepsze w ofercie kulturalnej jaką nasze miasto przygotowuje dla swoich mieszkańców. Widzę jak rośnie poziom artystyczny imprez oraz ich zróżnicowanie, słyszę to również na przykładzie miłego mi jazzu. Kiedyś jednym miejscem w Kielcach gdzie jazz był obecny na co dzień i od święta był Jazz Club prowadzony przez Artura Anyża (którego przy okazji pozdrawiam). Jednak z różnych powodów Jazz Club zaniechał organizowania koncertów, na ciekawy występ trzeba było jechać do Warszawy lub Krakowa. Teraz znowu mamy jazz w Kielcach, coś więc się zmienia w naszym kulturalnym klimacie. A dzieje się to po części za sprawą zamiłowania do tejże muzyki Prezydenta naszego miasta /za co mu chwała/ oraz – co nie mniej ważne – wykształcenia licznej a przy tym młodej publiczności.
Do tego aby koncert stał się wydarzeniem tak samo potrzeba dobrych artystów jak i nie mniej dobrej publiczności. Zwrócił na to uwagę podczas koncertu w ub roku jeden z goszczących u nas włoskich muzyków (organy Hammonda) mówiąc : ” na zachodzie wśród publiczności prawie nie widać młodzieży, a tu jest jej tak dużo!”. Jak widać w naszym mieście znajdzie się publiczność dla każdego rodzaju muzyki, jeśli tylko będzie ona po prostu dobra.
Tedman dla Wici