Własnościowe kłopoty Teatru Żeromskiego

Już prawie 40 proc. nieruchomości, w której mieści się Teatr im. S. Żeromskiego w Kielcach, znajduje się w prywatnych rękach? – To, że ktoś wykupuje udziały w budynku, w którym od dziesięcioleci siedzibę ma instytucja służąca nam wszystkim, uważam za łajdactwo obywatelskie!– nie kryje oburzenia Piotr Szczerski, dyrektor kieleckiej sceny.

W prywatnych rękach

Piękny, zabytkowy budynek z 1879 roku, w którym mieści się kielecki teatr i na remont którego w ostatnich latach wyłożono z publicznych pieniędzy ponad milion złotych, jest dziś tylko w 63 proc. własnością samorządu województwa świętokrzyskiego. Pozostałe udziały znajdują się w prywatnych rękach.

Fakt, że na początku lat 90. nikt nie podjął się ostatecznego uregulowania spraw własnościowych nieruchomości przy ul. Sienkiewicza 32 w Kielcach, dziś odbija się czkawką. Piękny, zabytkowy budynek, w którym od dziesięcioleci mieści się kielecki teatr i na remont którego w ostatnich latach wyłożono z publicznych pieniędzy ponad milion złotych, jest dziś tylko w 63 proc. własnością samorządu województwa świętokrzyskiego. Pozostałe udziały znajdują się w prywatnych rękach.

Oburzony dyrektor

– Sprawa jest skomplikowana – nazwisk niektórych współwłaścicieli nieruchomości nie udało się ustalić lub nie znamy ich adresu – mówi Jacek Kowalczyk, członek zarządu województwa świętokrzyskiego. Ale problemów z dotarciem do części właścicieli gmachu teatru, nie mieli państwo M., którzy odkupili od nich ich udziały w nieruchomości. Dziś są, jak twierdzą, posiadaczami 25 proc. teatralnej nieruchomości.

– To łajdactwo obywatelskie! – nie kryje oburzenia Piotr Szczerski, dyrektor kieleckiej sceny. – Nie pojmuję, jak ludzie mieszkający w tym mieście, mogli wykupywać budynek, który służy mieszkańcom całego regionu, w którym mieści się jedyny w województwie teatr dramatyczny!

Władze na scenie

Kieleckie małżeństwo zajmuje już w budynku przy ul. Sienkiewicza 32 powierzchnię, w której znajduje się sklep z odzieżą. – Ale to zaledwie 3 proc. tego, co nam się należy – szacują państwo M. Według nich w całej nieruchomości powinno im przypaść około 800 m kw. Wystąpili do samorządu województwa świętokrzyskiego o przekazanie im parteru na całej długości budynku (mieści się tu Biuro Organizacji Widowni) oraz piwnic (zajmowanych przez kawiarnię „Dziurka”). Dodają, że należy im się również część nieruchomości położona w podwórku.

Zarówno władze samorządowe, jak i dyrekcja teatru są przeciwne propozycjom państwa M. i uzasadniają swoje stanowisko: skoro od zakończenia wojny nieruchomość znajdowała się w zarządzie teatru i skoro tylko skarb państwa wykładał pieniądze na wszelkie remonty i utrzymanie budynku, to całość powinna przejść na własność kieleckiej sceny. Podpierają się tu ustawą z lutego 1958 r. o uregulowaniu stanu prawnego mienia pozostającego pod zarządem państwowym. – Decyzję czy cała nieruchomość zostanie przekazana samorządowi wojewódzkiemu podejmie Ministerstwo Kultury w sierpniu – dodaje Piotr Szczerski. Jeśli będzie ona dla teatru negatywna, to pozostaje wówczas już tylko droga sądowa.

Ma być kawiarnia

Czy kielecki teatr może się czuć zagrożony? Czy zamiast teatralnych afiszy w witrynach na deptaku będą wisieć ubrania? – Nie chcemy ingerować w pracę teatru, nie stanowimy dla niego żadnego zagrożenia. Przeciwnie – deklarowaliśmy chęć współpracy, chcieliśmy wyłożyć pieniądze na remont budynku, ale nie ma woli z drugiej strony – mówią państwo M. Dodają, że w części, gdzie obecnie znajduje się Biuro Organizacji Widowni, chcieliby urządzić stylową kawiarnię.

Samorząd województwa zachodzi teraz w głowę – co zrobić z tym całym ambarasem. Zastanawiające jest, że nikt z przedstawicieli władzy nie wpadł na pomysł, by iść śladem państwa M. i skupować od prywatnych właścicieli kolejne udziały w teatralnej nieruchomości. I dziś może samorząd byłby posiadaczem znacznie większej części nieruchomości.

Nie mogli wcześniej

– Nie mogliśmy przed rozstrzygnięciem sprawy, która toczy się w Ministerstwie Kultury, kupować udziałów w nieruchomości. Nie wolno nam dowolnie dysponować publicznymi pieniędzmi – tłumaczy Jacek Kowalczyk. – Może trzeba się będzie zastanowić nad wykupieniem od państwa M. ich udziałów.
Czy jednak ci będą skłonni je odsprzedać? – Za wcześnie, by na to pytanie odpowiadać – mówią.

Agata Niebudek Echo Dnia