Trwa porządkowanie Kadzielni, Ślichowice są wysprzątane. Tylko na Wietrzni miasto nie może wziąć się za pracę, bo część terenu należy do prywatnych właścicieli. – Chcemy, aby już w tym roku te miejsca stały się zadbane i atrakcyjne dla turystów – mówi Andrzej Mochoń, dyrektor Geoparku KielceNajwięcej prac przeprowadzono na Kadzielni. – Rosły tam od lat nie przycinane samosiejki. Wszędzie zarosło krzakami i wyglądało to koszmarnie – mówi dyrektor Mochoń. Teraz teren poniżej pomnika (wzdłuż ulicy Pakosz) został uporządkowany. Przycięto krzewy, dzięki temu odsłonięto barierki ochronne na szlakach spacerowych i fragment muru oporowego. Ma on być odnowiony, bo odpadają z niego kamienie. Same alejki również wymagają naprawy, w wielu miejscach są poprzerywane przez płynącą deszczówkę. Także stan barierek pozostawia wiele do życzenia. Są przerdzewiałe i lepiej nie opierać się o nie, bo większość się chwieje. – Ale i to się zmieni. Szkoda, że nie były konserwowane na bieżąco, bo teraz malowanie nie wystarczy i trzeba je wymienić. Zrobimy to bardzo szybko – dodaje.
Uporządkowanie zieleni i naprawa barierek to część planowanych prac na Kadzielni. Z resztą robót miasto musi zaczekać kilka miesięcy, bo na początku maja rozstrzygnięty zostanie dwuczęściowy konkurs na koncepcję tego przedsięwzięcia. Jedna część to projekt przebudowy amfiteatru. Druga dotyczy właśnie zagospodarowania całego terenu. – Oprócz m.in. parkingów wokół rezerwatu chodzi także o alejki. W tym roku chcemy mieć projekt budowlany i może uda się przystąpić do prac – zapowiada Mochoń.
Inwestycje planowane są również w dawnym kamieniołomie na Ślichowicach. Teraz teren został wysprzątany, ale miasto chce zrobić znacznie więcej. W planach jest m.in. budowa nowych schodów prowadzących w głąb wyrobiska. – Chcemy również na najwyższym wzniesieniu wybudować punkt widokowy. Ten, który już jest, również będzie wykorzystany. Chcielibyśmy część prac wykonać jeszcze w tym roku – zapowiada dyrektor Geoparku. Także na koncepcję zagospodarowania Ślichowic ogłoszono konkurs.
Gorzej jest z rezerwatem Wietrznia. – Na przeszkodzie w jego uporządkowaniu stoją sprawy właścicielskie. Praktycznie całe wyrobisko należy do kilku prywatnych osób. Dlatego miasto nie może wydać na to pieniędzy – tłumaczy Mochoń. Według niego idealnym rozwiązaniem byłoby przejęcie przez miasto tego terenu na własność. W przyszłym tygodniu ma w tej sprawie spotkać się z pełnomocnikiem właścicieli. – Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, przynajmniej jeśli chodzi o uporządkowanie i zabezpieczenie wyrobiska – dodaje.
notatka: mba– Gazeta Wyborcza