Stawianie krzyży z palm wielkanocnych i obmycie w cudownej wodzie – to zwyczaje wielkopiątkowe mieszkańców naszego regionu sprzed stu lat. – Trudno mówić o zwyczajach charakterystycznych dla całego regionu świętokrzyskiego. Ksiądz Siarkowski, etnograf żyjący w XIX wieku, pisał, że nawet poszczególne wsie inaczej obchodziły Wielki Piątek – mówi Leszek Gawlik, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej.Najpopularniejszym zwyczajem było zatykanie krzyży na polach lub w zagrodach. Niektórzy chłopi robili niewielkie krzyżyki z resztek palm wielkanocnych, a potem stawiali je na czterech rogach swojego pola. – Miały one chronić i gwarantować płodność, więc niekiedy wieszano je także w obejściu – opowiada Gawlik. Podobną rolę miały pełnić krzyże z zielonych pędów wierzby. – Ponieważ to najszybciej zieleniąca się roślina, wierzono, że i pole z takim krzyżem da obfity plon – mówi Gawlik.
Nie we wszystkich wsiach zwyczaj stawiania krzyży był kultywowany. Zamiast tego w poniedziałek wielkanocny, jeszcze przed wschodem słońca, na pola ruszała procesja „śmiguściarzy”. – To była bardzo zamknięta grupa mężczyzn, którzy obchodzili pola i kropili je wodą święconą, niosąc odświętnie przystrojony krzyż. Potem wracali do wsi i idąc od chałupy do chałupy „po śmiguście” obwieszczali dobrą nowinę – mówi Gawlik.
Inny zwyczaj wielkopiątkowy był związany z wodą. – Trzeba było wstać jeszcze przed świtem, bo wtedy woda miała cudowną moc, i się obmyć. Gwarantowało to ochronę przed wrzodami i wszelkimi wypryskami na skórze – dodaje Pawlik.
marc Gazeta Wyborcza