Andrzej Sygut otrzymał zaszczytny tytuł Pierdoły, przyznawany przez Akademię Szwejkowską. Wiceprezydent jest z niego dumny. Członkowie Akademii Szwejkowskiej, która została utworzona w Pradze, mają możliwość nadawania różnym osobom tytułów. W niedzielę Kielce odwiedzili dwaj członkowie Akademii – Leszek Mazan i Mieczysław Czuma. Nadali aż trzy tytuły: Pierdoły, Wicepierdoły i Dziadygi.Tytuł Pierdoły przyznano wiceprezydentowi Andrzejowi Sygutowi, Wicepierdołą został Andrzej Litwin, były dyrektor WDK, a Dziadygą Marian Winiarski, były radny.
– Uzasadnianie mówi, że tytuł ten otrzymałem za wydawanie zarządzeń w sposób genialny, sprzeczny z zasadami zdrowego rozsądku – mówi Sygut.
W Kielcach nie przyznano jednak najważniejszego tytułu. – Nie przyznaliśmy tytułu Nasza Stara Dupa – to taki odpowiednik honoris causa – tłumaczy Czuma.
A skąd się wziął tytuł Pierdoły?
– Podczas odwiedzin cesarza Franciszka w Krakowie, ktoś nazwał go pierdołą. I zrobiła się z tego straszna afera. Była to przecież obraza majestatu. Wtedy poproszono profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego o wyjaśnienie tego terminu. Zrobili to bardzo sprytnie. Twierdząc, że pierdoła to taki sympatyczny, miły, staruszek – opowiada Czuma.
Jak twierdzą szwejkolodzy na tytuły przyznawane przez Akademię Szwejkowską zasługują osoby, które z chamstwem walczą „uśmiechem błękitu oczu kretyna”.
Wiceprezydent Andrzej Sygut bardzo się cieszy z tytułu. – Przyjmując tytuł, uśmiałem się jak norka – mówi, podkreślając, że poczucie humoru ma ten, kto się śmieje, gdy inni śmieją się z niego.
Anna Roży Gazeta Wyborcza