W Muzeum Narodowym w Kielcach opracowano niezwykle starannie album pod tytułem „Sentymentalne Kielce” (Kielce, 2004), z interesującym wstępem dyrektora Krzysztofa Urbańskiego, który w syntetycznym ujęciu przedstawił historię fotografiki: od 1839 roku do współczesności. Tekst jest rzeczowy, komunikatywny, bogaty w informacje.Po albumie „Kielce na starych pocztówkach” (Jerzy Daniel) to wydawnictwo prezentuje fotografie ludzi, budynków, ulic starych Kielc od początku XX wieku (pierwsza fotografia: budynek wzniesiony w 1756 r.) do wybuchu wojny w 1939 roku.
Patrzę na te fotografie starych Kielc, których już nie ma – co najwyżej pozostały jeszcze jakieś niewielkie ślady przeszłości – odtwarzam w pamięci to, co widziałem i zapamiętałem z mojej młodości. Publikacje książkowe (Gorzkowskich, Jerzmanowskiego) oraz albumy stanowią znakomitą całość, wzajemnie się uzupełniają.
Patrzę na te stare fotografie i odżywają we mnie wspomnienia jazdy dorożką nie na kanapie, lecz z tyłu, na osi. Często, wracając ze szkoły do domu na Karczówce, dopadałem z tyłu, siadałem na osi tylnej pojazdu i zadowolony oddawałem się rozmyślaniom, z których najczęściej wyrywało mnie ostre smagnięcie batem…; oglądam fotografię starych bazarów i studnię artezyjską przed apteką Gierałtowskiego. Wokół tej studni w dni targowe stały furmanki z płodami rolnymi (zboże, ziemniaki, kapusta); widzę główną aleję parkową, którą tyle razy przemierzałem, idąc do starej szkoły Żeromskiego. Pamiętam kajaki na stawie – za grosze można było popływać, staw był czysty, a nad jego brzegiem stała ażurowa weranda. Uczniowie Gimnazjum Żeromskiego w okrągłych czapkach, nosiłem z dumą taką czapkę – z niebieskim sznurkiem wszytym wokół ronda i znaczkiem: rozłożona książka i płonący kaganek (oświaty) – a na ramieniu niebieską tarczę. To był prawdziwy powód do dumy! Są fotografie wapiennika na Kadzielni, gdzie bywałem, bo tam pracował mój Tata.
Największe jednak wzruszenie ogarnęło mnie, gdy zobaczyłem fotografie mojej Karczówki, a na nich pomnik powstańców 1863; aleję błotnisto-kamienistą, zaprzęgi konne, którymi rolnicy dowozili do miasta żywność czy drewno opałowe (węgiel był poza zasięgiem). W połowie tej alei, między Karczówką a pierwszymi domami miejskimi, biło źródełko. W największe nawet upały, kiedy wiatr podrywał i niósł tumany kurzu, strużka czystej zimnej wody wypływała z niewielkiego wgłębienia w dół, ku kanałowi (dzisiaj skrzyżowanie Karczówkowskiej z Jagiellońską). Wracając ze szkoły nabierałem w garść tej wody źródlanej, piłem i obmywałem twarz. Taka woda była tylko w Dobromyślu (Siedem źródeł).
Autorzy tego uroczego wydawnictwa znaleźli tytuł znakomicie pasujący do treści publikacji. Artyści, którzy na fotografii utrwalali piękno Kielc i okolicy, otrzymali zadośćuczynienie i podziękowanie.
Stanisław Żak