Pasażerowie autobusów komunikacji miejskiej w Kielcach podczas jazdy mogą oglądać telewizję. Na razie tylko reklamy, ale być może już niedługo program miejski.20-ocalowe płaskie ekrany zamontowano w 10 niskopodłogowych solarisy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. Wczoraj testowano system Bus-TV. Zacznie działać od jutra.
To pomysł kieleckiej firmy Multimedia Marketing, która chce emitować codziennie 12-godzinny program. Będzie się składał z reklam lokalnych przedsiębiorców oraz bloku informacyjnego.
– Zastanawiałem się nad nowymi formami reklamy, bo te klasyczne już się przejadły i są dość drogie. W autobusach można szybko dotrzeć do dużej grupy ludzi – mówi Sebastian Korzeniewski, prezes Multimedia Marketingu. Twierdzi, że podobne rozwiązania wprowadzono w Londynie oraz Hongkongu. – W Polsce jesteśmy pierwsi – dodaje Korzeniewski.
Nie martwi go kilkuprocentowy spadek liczby pasażerów w miejskiej komunikacji. – W Kielcach jeden autobus przewozi około tysiąca osób dziennie – argumentuje.
Blok reklamowy w autobusie będzie trwał około ośmiu minut. – Tyle średnio trwa przejazd jednego pasażera – mówi Korzeniewski. Planuje, że reklamy zajmą 80 proc. czasu emisji. Pozostałe 20 proc. zarezerwuje na bezpłatne ogłoszenie organizacji non profit, takich jak Caritas czy PCK. Oferta firmy trafiła też do ratusza, który mógłby mieć swoje spoty informujące np. o imprezach czy inwestycjach.
– Emisja gotowych spotów ma być bezpłatna, ale na razie nie skorzystamy z tej propozycji. Zbliżają się wybory i prawdopodobnie w reklamach będzie dużo kandydatów do parlamentu. A my nie chcemy być kojarzeni z takimi działaniami – tłumaczy Anna Ciulęba, rzecznik prezydenta Kielc. Dodaje, że do tematu ratusz wróci po wyborach.
Z pomysłu Multimedia Marketingu cieszy się Grzegorz Słoń, prezes MPK. – Docelowo w naszych autobusach ma być zamontowanych 30 monitorów. Dostaniemy za to 100 tys. zł rocznie. Dla nas to poważny zastrzyk finansowy – mówi.
——————————–
Radek Kowalik Miklaszewski
agencja reklamowa TBWA
To ciekawy, nowatorski pomysł. Przypominają mi spoty Radia Zet puszczane na przystankach autobusowych w Warszawie. Wtedy się to nie przyjęło, bo starszym mieszkańcom reklamy kojarzyły się z okupacyjnymi „szczekaczkami”. Trudno powiedzieć, jaki będzie los kieleckiego projektu. Na początku wzbudzi zainteresowanie pasażerów, ale potem mogą pojawić się skargi, np. na hałas w autobusach. Kolejny problem to odblaski na ekranie, które zniekształcają obraz, a których trudno uniknąć. Dla firm może to być ciekawy sposób na reklamę, wspierający inne, bardziej klasyczne kampanie.
Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza