Tajemniczy kanał pod wzgórzem zamkowym

Ma co najmniej sto metrów długości i blisko dwa wysokości – nie wiadomo, gdzie się kończy – pod budynkiem XVIII-wiecznej bramy natrafiono na olbrzymi kanał.Znaleziska dokonano przy okazji badań archeologicznych XVIII-wiecznego budynku przy ul. Zamkowej. Stał na miejscu wyburzonej łaźni więziennej. Badania mają pomóc w zagospodarowania kompleksu więziennego i odbudowie bramy. Prace mają się rozpocząć w tym roku.

– Zupełnie nas to zaskoczyło. Kanału nie ma na żadnych planach, a znaleźliśmy go dokładnie w przejściu bramy, która funkcjonowała prawdopodobnie do końca XVIII wieku. Widać, że to trochę młodsza konstrukcja – opowiada Waldemar Gliński, archeolog prowadzący badania. Sklepienie kanału wystawało nad poziom dawnego wejścia na teren kompleksu zamkowego. Kilka cegieł wypadło i archeolodzy zajrzeli do środka. – Ma blisko dwa metry wysokości i jest na tyle szeroki, że spokojnie wymijają się w nim dwie osoby. Jest dosyć duży spadek, a tuż za murami budynku zakręca w prawo – opowiada archeolog.

I choć badacze zajrzeli do kanału tuż po deszczu, dno było suche. Ściany są wymurowane z kamieni na wapiennej zaprawie. Widać też spore nacieki. Jaką ma długość, nie wiadomo.

– Widzieliśmy długość do 80 metrów, potem się rozwidla. Ale przypuszczam, że musi mieć co najmniej kilkaset. Zakładamy bowiem, że ciągnie się od Wzgórza Zamkowego np. do stawu w parku – twierdzi archeolog. W głąb kanału nie wchodzili. – To może być bardzo niebezpieczne – dodaje Gliński. Dlatego też informację o kanale ujawniono dopiero w momencie, gdy wejście zostało zasypane.

Kiedy powstał kanał? – Moim zdaniem powstał w pierwszej połowie XIX wieku, czyli mniej więcej w czasie, gdy były plany przeniesienia do Pałacu Biskupów Krakowskich siedziby władz wojewódzkich. Prawdopodobnie odprowadzał nieczystości i deszczówkę z całego Wzgórza Zamkowego – twierdzi archeolog.

Nie wiadomo również, kiedy został wyłączony z użytkowania. – Nie ma go na naszych planach. Podobny znaleziono podczas remontu ul. Zamkowej, choć był o połowę niższy – mówi Zbigniew Czekaj, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach.

Jan Główka, dyrektor Muzeum Historii Kielc, również zwraca uwagę na rozmiary budowli.

– Na początku XIX wieku Kielce nie były dużym miastem, a to jednak spora inwestycja. Warto byłoby się zastanowić chociaż nad ogólnym zbadaniem. Ale z drugiej strony nie zapominajmy, że kanały są czymś normalnym w mieście – mówi Główka. Dodaje, że w latach 30. „Gazeta Kielecka” donosiła o odnalezieniu dziwnych wejść do jakichś kanałów lub podziemi pod parkiem. – Możliwe, że teraz natrafiono na ten sam kanał – mówi dyrektor.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce, Marcin Sztandera