Straż Miejska walczy z plakaciarzami

Centrum Kielc tonie w nielegalnie rozlepianych plakatach. Za takie „upiększanie” miasta Straż Miejska może wlepić mandat. Ostatnio ukarała studentów, którzy na skrzynkach energetycznych przyklejali zaproszenia na festiwali filmowy.W sobotę studenci Politechniki Świętokrzyskiej rozlepiali plakaty zapraszające na II Festiwal Objazdowy „Prawa człowieka w filmie”. Na ulicy Dużej przyłapali ich strażnicy miejscy.

– Stwierdzili, że to zabronione, bo powiesiliśmy plakat w miejscu niedozwolonym, czyli na skrzynce energetycznej. Nie pomogły nasze tłumaczenia, że nie wiedzieliśmy, że to skrzynka. Była już na niej gruba warstwa innych plakatów i wyglądała jak tablica ogłoszeń. Dostaliśmy 100 złotych mandatu – opowiada studentka. – Ciekawe czy inni plakaciarze też są tak skrupulatnie karani? – zastanawia się.

Andrzej Wąsikowski ze Straży Miejskiej przyznaje, że mandaty za rozklejanie plakatów w niedozwolonych miejscach są nakładane sporadycznie. – Zgodnie z prawem musimy złapać taką osobę na gorącym uczynku, a to bardzo trudne – mówi.

Dodaje, że nie można ukarać np. firmy, którą plakat reklamuje. – Bardzo trudno udowodnić, że to ta firma zleciła przyklejenie plakatu. Dlatego ograniczamy się tylko do powiadomienia administratora terenu, że powinien uprzątnąć takie reklamy – wyjaśnia Wąsikowski.

Ponieważ najwięcej plakatów wisi w pasie drogowym, zawiadomienia trafiają najczęściej do Miejskiego Zarządu Dróg. – Za każdym razem reagujemy, a dodatkowo sami monitorujemy ulice. Robimy dokumentację, szukamy właściciela plakatu i żądamy uprzątnięcia albo naliczamy kary za bezprawne zajęcie pasa drogowego. Ostatnio np. wszczęliśmy postępowanie administracyjne przeciwko PH Polo – mówi Piotr Wójcik, szef MZD. Kara za dobę nielegalnego oplakatowania to dziesięciokrotność opłaty za legalne zajęcie pasa drogowego, np. na drodze krajowej to 15 złotych za metr kwadratowy reklamy, wojewódzkiej – 11 złotych.

Okazuje się jednak, że praktycznie bezkarnie można przylepiać reklamy na skrzynkach energetycznych, których właścicielem jest Zakład Energetyczny. – Nie mamy ludzi do ścigania wandali zaklejających skrzynki, bo zajmujemy się czymś innym. To zadanie dla Straży Miejskiej, która jak na razie tylko nas straszy mandatami – uważa Jan Ryniewicz z ZEORK Kielce.

marc Gazeta Wyborcza