Prawie 30 trabantów, m.in. z Kielc, Krakowa, Mielca i Tarnowa, wzięło wczoraj udział w II Megaspotakaniu Cartoon Trabant Kielce. Przyjechały całe rodziny, by na parkingu przed Urzędem Wojewódzkim wziąć udział m.in. w zawodach w przepychaniu trabanta oraz slalomie. Potem terkocząca kolumna przejechała uroczyście ulicami miasta.Marcin Sztandera: Nie chciałby Pan zmienić samochodu?
Artur Stefańczyk z Krakowa: Na pewno nie. Mam już piątego trabanta. Jestem nawet właścicielem jednego z nielicznych w Polsce wojskowych kabrioletów tej marki.
Jak się zaczęła Pana przygoda z trabantem?
– Kilka lat temu kolega chciał sprzedać takie auto, bo jak powiedział, ma dosyć. Kupiłem je bez zastanowienia, przyjechałem do domu, pokazałem żonie i zakochaliśmy się w tym samochodzie
Ale przecież na trasie musi być Panu przykro , gdy wszyscy Pana wyprzedzają?
– Wcale nie, bo to właśnie ja mam kultowe auto. To samochód, który świetnie wygląda, ma duszę i można nim wszędzie dojechać z rodziną. Jeździłem już bardzo różnymi samochodami. Do malucha już się nie przesiądę, a większy samochód służbowy też mi nie zawsze odpowiada. Prawdziwą przyjemność z jazdy odczuwam dopiero za kierownicą trabanta.
Rozmawiał Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza