Wystawa „Czekoladowa mieszanka Wedla” prezentuje papierki, sreberka, pudełeczka, a nawet figurki, w które od czasów międzywojennych pakowane były słodycze polskiej fabryki Wedel.Na wystawie można jeszcze do 31 maja oglądać figurki zwierząt: słonika, żyrafę, jamnika, biedronkę, kurczaka – zaprojektowane i opatentowane przez Edwarda Manitiusa – warszawskiego producenta zabawek z lat 30. XX wieku. Jego fabryczka mieściła się w rodzinnej kamienicy przy ul. Kępnej. Zwierzątka wypełnione były w środku słodyczami Wedla. Do kolekcji zabawek-opakowań Manitiusa w Muzeum doszły jeszcze grzybek i jajko, podarowane muzeum przez córkę siostry Manitiusa.

Wśród prezentowanych eksponatów zainteresowanie powinny wzbudzić: blaszane i kartonowe pudełka z lat międzywojennych i powojennych, ozdobione ilustracjami Mai Berezowskiej („Tancerka”), Zofii Stryjeńskiej („Mazur”) i polskich grafików: Andrzeja Heinricha (który m.in. projektuje… banknoty i znaczki) i Karola Śliwki. Atrakcją wystawy będzie także ponad 100 opakowań po czekoladach z serii hobby (począwszy od lat 60. XX w.), prezentujące pojazdy: lokomotywy, okręty i samoloty, razem z albumem, w którym należało umieszczać papierowe opakowania. To nie jedyne „kolekcjonerskie” opakowania Wedla.

Kolekcję uzupełniają podarowane przez pijalnię czekolady w Krakowie opakowania czekolad z ilustracjami Jana Marcina Szancera do baśni Andersena oraz reklamowe tablice (oryginalny szyld z lat 30. XX w.), czy gadżety: filiżanka i kołeczek do wiązania paczek z logo „Staroświeckiego sklepu” Wedla przy ul. Szpitalnej. Będą książki, przepisy na czekoladowe potrawy i napoje, archiwalne zdjęcia z fabryki i model samolotu RWD 13, którym czekoladki z Wedla rozwożono po całej Europie.

Na wystawie pachnie wanilią a z głośników sączy się muzyczna bajka dla dzieci „Noc u Wedla” o tacie misiu, który z braku funduszy, włamał się do sklepu z czekoladkami, aby ukraść dla swoich dzieci batony na Dzień Dziecka. Wszyscy zwiedzający mogą jeszcze pograć w Czarnego Piotrusia z wizerunkami drewnianych opakowań Manitiusa.

Marzena Słowik