Pomysł radnego na Święto Kielc

Na deptaku stragany, zawody sportowe, pokazy teatrów, tancerzy, osiedlowych domów kultury czy szkół – to pomysł radnego Władysława Burzawy na uatrakcyjnienie Święta Kielc. – Taki jarmark w centrum miasta mógłby trwać nawet tydzień – mówi pomysłodawca.– W ubiegłym roku wydaliśmy 130 tys. zł, a kogokolwiek nie zapytam, co działo się podczas Święta Kielc, nie umie mi odpowiedzieć. To najlepszy dowód, że wciąż brakuje nam pomysłu, co zrobić, by święto było prawdziwym wydarzeniem – tłumaczy kielecki radny. Po kilku nieudanych wrześniowych obchodach Święta Kielc radni zdecydowali się nie tylko na zmianę jego formuły, ale i terminu – w ubiegłym roku przenieśli imprezę na czerwiec.

Władysław Burzawa chce, by od tego roku na kieleckim deptaku urządzić festyn wzorowany na gdańskim Jarmarku Dominikańskim. – Stanęłyby drewniane chatki i stoiska, ściągnęlibyśmy do nich na przykład giełdę staroci z WDK, gospodarstwa agroturystyczne z województwa czy małe wędzarnie, w których na oczach klientów wędziłaby się kiełbasa – opowiada. Całość miałyby uzupełnić kramiki, na których handlować mógłby każdy. – Znaczkami, biżuterią czy książkami. Nie zabrakłoby ogródków z napojami, piwem, stoisk do grillowania – wylicza Burzawa. Dodaje, że takie towary nie byłyby drogie. – Być może ustalilibyśmy, że nie mogą kosztować więcej niż 10 zł. Chodzi o to, by każdy mógł kupić jakiś drobiazg – tłumaczy radny. Uzupełnieniem jarmarku byłyby zawody sportowe, pokazy teatrów, tancerzy czy prezentacje domów kultury i szkół. – Można też wykorzystać małą scenę na placu przy Kapitulnej, przybrać ją lampionami i organizować tam regularne potańcówki. Byłaby to wspaniała zabawa – podkreśla.

Jarmark miałby trwać tydzień. W tym okresie obowiązywałby też lokalny pieniądz. – Na przykład kieleckie guldeny, jagielonki czy korony. Tymi pieniędzmi można by było płacić za niektóre zakupy. Pomysł spodobał się dyrektorowi kieleckiego oddziału NBP. Podpowiedział mi, że możemy skorzystać z wzorców miast zachodnich, które robią tak w dniach swojego święta – mówi Burzawa.

Radny jest już po rozmowach z rzemieślnikiem, który może przygotować drewniane, metrowe miecze. – I na deptaku zrobilibyśmy uroczystą sesję rady miejskiej, podczas której Karol Bury, wielki książę sandomierski, mógłby odebrać od radnych przysięgę na wierność miastu i mieszkańcom – opowiada.

Twierdzi, że podczas Święta Kielc miasto nie powinno rezygnować z organizacji dobrych koncertów czy spektakli. – Ale trzeba zaproponować też coś innego, bo na wieczorny koncert na Kadzielni czy do teatru nie pójdzie rodzina z małymi dziećmi – podkreśla.

Władysław Burzawa przypomina, że kielczanie już pokazali, iż lubią być razem. – Tak było podczas żywej szopki, którą urządziliśmy przed kielecką katedrą. Wspólne śpiewanie kolęd, występy dzieci, konkursy gromadziły mnóstwo ludzi – mówi. – Chodzi o to, byśmy wszyscy wspólnie się bawili. Taki dobrze zorganizowany jarmark gwarantuje świetną zabawę – dodaje.

Gazeta Wyborcza