Tereny nad zalewem kieleckim muszą mieć gospodarza, który na bieżąco będzie o nie dbał. Muszą być też w jakimś stopniu chronione, by nie zatraciły swoich walorów rekreacyjnych. Czy zapewni to pomysł utworzenia parku?Urzędnicy już przygotowali projekt uchwały w tej sprawie. Obecnie jest konsultowany przez miejskich prawników. Zakłada on, że obszar parku byłby otoczony ulicami: Zagnańską, Jesionową, Topolową, Piaski, z wyłączeniem samego zbiornika oraz jazu pod ul. Jesionową, którymi już zarządza Miejski Zarząd Dróg.
Celem utworzenia parku jest „zachowanie walorów przyrodniczych, krajobrazowych z uwzględnieniem elementów rekreacyjnych i sportowych”. – Inspiracją do stworzenia takiego projektu stały się nieporozumienia dotyczące tego, kto odpowiada za tereny nad zalewem. Ponieważ nie ma on jednego gospodarza, nie wiadomo było, kto ma o niego dbać, kto ma tam sprzątać, kto realizować niektóre z zamierzeń miasta – mówi Czesław Gruszewski, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska UM.
Jako przykład podaje sytuację z wakacji, kiedy prezydent Kielc zdecydował, że nad zalewem powinna być urządzona plaża. Przygotowanie tego szło jak po grudzie, bo inny wydział odpowiadał za przygotowanie samej plaży, inny za zatrudnienie ratowników i zabezpieczenie im bazy. – Wielokrotnie mieszkańcy skarżą się, że nad zalewem jest brudno. My w ramach swoich kompetencji sprzątamy tam wtedy, gdy są dzikie składowiska śmieci. Jeżeli byłby to teren parkowy, moglibyśmy się troszczyć o utrzymanie zieleni i porządku na co dzień – podkreśla Gruszewski.
Dodaje, że warunki są sprzyjające, bo miasto sporo już zainwestowało w okolice zalewu. Jest ścieżka rowerowa, odnowiono część alejek, zbudowany został mostek na Silnicy, przygotowany jest też projekt budowy bazy żeglarskiej od strony ulicy Zagnańskiej. – Moglibyśmy tam dalej inwestować, na przykład zadbać o zamontowanie oświetlenia parkowego. Z czasem nad Silnicą na wysokości ulicy Piaski nad rzeką zbudowalibyśmy kładkę, która połączyłaby Uroczysko, Piaski i Sieje. Wielu kielczan okolicę tę wybiera sobie na miejsce spacerów. Nasze działania służyłyby dalszemu jej ucywilizowaniu i poprawie bezpieczeństwa – wylicza dyrektor Gruszewski.
Projekt ma jeszcze jeden cel. Ochronę zalewu przed „dziką” zabudową. Ponieważ nie ma tam planu zagospodarowania przestrzennego, trudno określić, jakie obiekty mogą powstać, a jakie nie. Urzędnicy obawiają się, że właściciele terenów prywatnych zupełnie nie będą się liczyć z walorami rekreacyjnymi i zalew „zniknie przysłonięty domami”.
– Nie oznacza to blokady inwestycji, obszar parku obejmowałby samą skarpę, ale nie możemy wykluczyć, że ktoś chciałby zabudować wszystko, aż do samej wody, albo zrobić ogrodzenie, które uniemożliwi swobodne spacery. Tego chcemy uniknąć – podkreśla Gruszewski. Nie wyklucza, że miasto mogłoby odkupić od prywatnych właścicieli grunty nad samym zalewem, by park urządzić.
Joanna Gergont Gazeta Wyborcza