Piknik archeologiczny Żelazne Korzenie, który dotychczas był organizowany na piecowisku w Nowej Słupi, po raz pierwszy odbędzie się w Starachowicach. Podczas pięciodniowej imprezy będzie można zobaczyć m.in. pokaz wytopu żelaza w piecach dymarskich, starożytne warsztaty rzemieślnicze oraz sposoby walki Rzymian i barbarzyńców.Marcin Sztandera: Co Starachowice mają wspólnego ze starożytnym zagłębiem hutniczym? Przecież, każdy wie, że żelazo wytapiano w okolicach Nowej Słupi.

Prof. Kazimierz Bielenin, jeden z odkrywców i pierwszy badacz starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego: Teren zajmowany przez starożytnych hutników świętokrzyskich był bardzo rozległy. Sięgał od Bodzentyna po Opatów, na północy ograniczony był rzeką Iłżanką. Starachowice jak najbardziej nadają się więc do organizowania takich imprez, tym bardziej że działał tam również bardzo aktywnie nowożytny przemysł metalurgiczny. Nowa Słupia ma piękne tradycje, ale zaczyna już trochę brakować miejsca na kolejne prezentacje i można poprawiać tylko szczegóły. Przeniesienie imprezy edukacyjnej powinno tylko cieszyć, bo więcej osób będzie ją mogło zobaczyć.

Dlaczego to zagłębie było takie rozległe?

– Znaczna większość produkcji, czyli żelazo i przedmioty z niego zrobione, trafiała na tereny imperium rzymskiego i do plemion, które walczyły z Rzymianami. Można więc powiedzieć, że była to produkcja eksportowa, bo lokalny rynek nie potrzebował takiej ilości żelaza. Ówczesne żelazo było bardzo dobrej jakości i było chętnie kupowane, więc zwiększano jego produkcję. Z tego powodu powstała nawet jedyna odnaleziona poza terenami imperium rzymskiego kopalnia rudy żelaza.

Czy naukowcy wiedzą już dokładnie, jak wytapiano żelazo w piecach dymarskich?

– Od prawie 50 lat naukowcy z całej Europy przeprowadzają próby wytopu, ale starożytni górnicy są wciąż krok przed nami. Im udawało się spuścić płynny żużel i wszystkie zanieczyszczenia do otworu pod piecem. A żelazo uzyskiwane obecnie w teoretycznie w takich samych piecach jest znacznie bardziej zanieczyszczone. Nie poddajemy się i badania z wykorzystaniem najnowszych urządzeń trwają cały czas. Może właśnie na Żelaznych Korzeniach odkryjemy ten sekret, bo podczas każdego rozpalenia pieca uczymy się czegoś nowego.

Rozmawiał Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza