Pączkowe szaleństwo!

Tłusty Czwartek był niegdyś początkiem Tłustego Tygodnia – czasu gargantuicznego wręcz obżarstwa, kiedy to zjadano wszystko, co wpadło w ręce – byle dużo i …tłusto. Początkowo nasi przodkowie objadali się przede wszystkim słoniną, boczkiem i mięsiwem, suto zapijanymi wódeczką.Zwyczaj ów wziął się stąd, że podczas tzw. przednówku nie było czym karmić domowej „żywioły” – trzeba ją było zatem zjeść.

Pierwsze „pączki” wcale nie przypominały dzisiejszych słodkich smakołyków – sporządzano je z chlebowego ciasta, nadziewanego słoniną i smażonego na smalcu. Brrr… Ale już w XVI wieku na stołach mieszczańskich w Tłustym Tygodniu zaczęły pojawiać się smażone na tłuszczu słodkie racuchy, bliny i pampuchy oraz rozmaite delikatne ciasta i „cukry”.

W XVII i XVIII w. swoimi pączkami i chrustami chlubili się warszawscy cukiernicy. Prawdziwy pączek „był tak pulchny, że ścisnąwszy go w ręku znowu rozciąga się do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska” (Kitowicz: „Opis obyczajów polskich”). Pączki wiejskie nie były tak lekkie, ale twarde i dobrze wypełnione marmoladą, tak że „specjałem tym można było nabić niezłego guza i podsinić oko” (Kitowicz).

Dziś Tłusty Tydzień ogranicza się jedynie do Tłustego Czwartku, nie opychamy się też słoniną, ale wyłącznie pączkami i faworkami. Mimo że większość z nas kupuje je zwykle w cukierniach, spróbujmy pozwolić sobie na odrobinę „tłustoczwartkowego” szaleństwa i samodzielnie przyrządzić prawdziwe pączki i chrust domowej roboty. Z pewnością będą smakowały wyśmienicie!

Wici życzą Wam pączkowego obżarstwa i pysznej zabawy przy robieniu wypieków!