Nietrafiony pomysł

Reklamy wyświetlane na monitorach w autobusach miejskich, tzw. Bus-TV, okazały się nietrafionym pomysłem. Codziennie przez 12 godzin emitowanych jest kilka tych samych reklam, w kilku autobusach monitory są całkowicie wyłączone.– Rzeczywiście, nie wygląda to tak, jak się spodziewaliśmy. Nie mamy zleceń, na które liczyliśmy – mówi Sebastian Korzeniewski, prezes Multimedia Marketing, właściciel monitorów. Jego zdaniem doświadczenie pokazuje, że Kielce to nie najlepsze miejsce na taką formę kampanii reklamowych. – Wszelkie poważne kampanie zlecane są z większych ośrodków, takich jak np. Warszawa czy Kraków. Prowadzone są one dość standardowo i firmy te sceptycznie podchodzą do naszych usług – wyjaśnia. Prezes Korzeniewski mówi, że jego firma może liczyć na zlecenia od bardziej zorientowanych w nowościach promocyjnych klientów, ale takich jest niewielu.

Lokalni przedsiębiorcy też niezbyt kwapią się do takiej formy promocji swoich usług i towarów. Z oferty, mimo że bezpłatnej, nie skorzystał nawet kielecki urząd miasta. Firma zaproponowała, by na monitorach w autobusach podawać ciekawostki o mieście i regionie, o terminach imprez kulturalnych i turystycznych. – Do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi w tej sprawie – twierdzi prezes Korzeniewski.

I raczej trudno na nią liczyć, bo miasto samo nie wie, czy reklamować się w autobusach czy nie. – W zeszłym roku nie zdecydowaliśmy się na umieszczanie tam jakichkolwiek informacji, bo trwała wtedy kampania wyborcza i nie chcieliśmy być posądzani o popieranie któregoś z kandydatów do parlamentu – wyjaśnia Anna Ciulęba, rzecznik prasowy prezydenta Kielc. Dodaje, że mimo bezpłatnej emisji spotów miasto musiałoby ponieść koszty nagrania materiałów promocyjnych. Ale sprawa nie jest przesądzona i nie ma decyzji, że miasto definitywnie rezygnuje z emisji informacji kulturalnych czy urzędowych w autobusach. – Mamy początek roku i na pewno przyjrzymy się, jak mieszkańcy odbierają te reklamy. Wtedy zadecydujemy, czy jest potrzeba emitowania naszych informacji czy nie – tłumaczy rzecznik Ciulęba.

Prezes Multimedia Marketing mimo chwilowego niepowodzenia nie zamierza rezygnować z wykorzystywania monitorów w autobusach do reklam. – System na pewno nie umrze śmiercią naturalną, ale też na razie nie ma co liczyć na jego rozwój. Rozmawiamy z partnerami z naszej branży – podkreśla Korzeniewski.

Bartosz Śmietański Gazeta Wyborcza