Wielki remanent w Muzeum Wsi Kieleckiej: dopiero teraz w sądzie porządkowane są kwestie własności gruntów, a zaledwie kilka dni temu muzeum uzyskało pozwolenie na użytkowanie obiektów w Tokarni. Okazuje się, że od początku istnienia Parku Etnograficznego w Tokarni żaden z 30 budynków nie stanął tam legalnie.Totalny bałagan w papierach odkrył Janusz Karpiński, który chciał zapoznać się ze stanem prawnym wszystkich gruntów i budynków, aby starać się o pieniądze z programów ministerialnych i unijnych. Dyrektorem placówki jest zaledwie od lipca ubiegłego roku. – To, co zastałem w dokumentach, stanowiło dla mnie spore zaskoczenie. Okazało się, że żaden z 31 obiektów, które w ciągu prawie trzech dekad wzniesiono w Tokarni, nie miał pozwolenia na budowę. Ich stan prawny w ogóle nie był uregulowany – podkreśla Karpiński.
Skansen w Tokarni zajmuje ogromny teren o powierzchni 65 ha. Co prawda jest wpisany do rejestru zabytków, jednak przed rozpoczęciem każdej inwestycji trzeba zdobyć zwyczajne pozwolenie na budowę. Jak się to stało, że przez 30 lat budowano na dziko? – Z tego, co wiem, dawniej skanseny były traktowane dość ulgowo. Nikt się nie przejmował papierkami – mówi Karpiński.
Nie pozostało mu nic innego, niż zacząć wielkie porządki w papierach. Dyrektor zlecił wykonanie analizy etnograficznej, dzięki której opisano każdy obiekt i jego rolę w skansenie. Całą dokumentację przekazano powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego. – Dopiero od tego miesiąca możemy się nareszcie cieszyć pisemnym pozwoleniem na użytkowanie wszystkich budynków na terenie Parku Etnograficznego w Tokarni. Zostały uznane za „obiekty stanowiące eksponaty wystawowe” – podkreśla z dumą dyrektor Karpiński.
Okazało się, że trzeba uporządkować też sprawy własnościowe gruntów, na których znajduje się skansen. Urzędnicy wojewody rozpoczęli postępowania uwłaszczeniowe, tak aby teren przeszedł we władanie władz województwa, czyli urzędu marszałkowskiego. Ten ma go przekazać muzeum jako darowiznę. Proces ten został wstrzymany, gdyż wyszło na jaw, że znaczna cześć gruntów nie ma uregulowanego stanu prawnego. Karpiński zlecił wykonanie mapy geodezyjnej, z zaznaczeniem na niej działek, których własność trzeba potwierdzić w sądzie. – To grunty kupione od gospodarzy kilkadziesiąt lat temu. Wszyscy dostali za nie pieniądze, lecz w kilku przypadkach po śmierci właścicieli rodziny nic o tym nie wiedziały. Pierwsza rozprawa w sądzie już się odbyła. Potwierdzenie naszych praw to formalność, ale biorąc pod uwagę tempo pracy sądów, zajmie nam to co najmniej kilka miesięcy – tłumaczy dyrektor muzeum.
Udało się za to załatwić sprawę własności Dworku Laszczyków – siedziby muzeum przy ul. Jana Pawła II w Kielcach.
– Teren i budynek są już we władaniu urzędu marszałkowskiego, z którym w najbliższy czwartek podpiszemy akt notarialny. Od tego czasu będziemy jego pełnoprawnymi właścicielami – wyjaśnia Karpiński.
Po uporządkowaniu papierów i przygotowaniu nowego planu zagospodarowania przestrzennego skansenu (poprzedni pochodzi z 1976 roku i mocno się zdezaktualizował) – co ma się zakończyć w tym roku – Muzeum Wsi Kieleckiej będzie mogło się starać o dotacje z Unii Europejskiej, poczynając od roku 2007.
Skansen w Tokarni
Powstał – tak jak całe muzeum – w 1976 roku. Dotychczas wzniesiono 30 obiektów przeniesionych z całego regionu, w tym m.in. dwór z Suchedniowa, spichlerz ze Złotej, kościół z Rogowa, wiatrak z Grzmucina, dom szewca z Daleszyc, zagrody z Bielin, Radkowic i Sukowa, a także chałupy z Rokitna, Ślęzan, Bronkowic, Siekierna, Chrobrza i Świątnik.
Dworek Laszczyków
Należy do najcenniejszych zabytków Kielc nie tylko z racji ponaddwustuletniej historii, lecz przede wszystkim dlatego że jest ostatnim drewnianym obiektem tego typu na terenie miasta. Dworek został zbudowany w 1792 roku przez ostatniego starostę kieleckiego Jakuba Jaworskiego. Kilka razy zmieniał właścicieli. Od 1911 roku należał do Kazimierza i Julii Laszczyk, którzy przybyli do Kielc z okolic Równego. Laszczyk planował wybudowanie od ulicy pięknej neorenesansowej, dwupiętrowej, czynszowej kamienicy jednak, I wojna światowa przerwała te zamierzenia. W okresie okupacji hitlerowskiej obiekt pełnił ważną funkcję: mieściło się tu zakonspirowane archiwum dokumentów organizacyjnych ZWZ – AK, znajdowali schronienie ludzie związani z konspiracją. Posesja pozostawała własnością Laszczyków i ich spadkobierców do roku 1973, kiedy budynek i grunt przejął Skarb Państwa.
Dla „Gazety”
Jacek Kowalczyk
członek zarządu województwa
No cóż, w latach 70. – kiedy w całym kraju masowo powstały skanseny – nikt nie przejmował się prawem budowlanym ani zezwoleniami na użytkowanie obiektów. Przecież te budynki stawiane były od podstaw, przeznaczone były często do celów gastronomicznych, ich wnętrza zwiedzały masy ludzi. Co by było, gdyby komuś coś się stało? Od razu żądano by zezwolenia na użytkowanie takiego budynku, co, niestety w przypadku Tokarni, zakończyło by się fiaskiem. Dobrze, że dyrektor Karpiński zabrał się za porządkowanie tych spraw. Ze swej strony od początku staraliśmy się mu pomagać.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza