Jak dobrze pójdzie za rok na lotnisku w Masłowie będzie można lądować przy każdej pogodzie, o każdej porze dnia i nocy. Przedwczoraj zapadła decyzja o rozpoczęciu budowy systemu radiolokacyjnego, którego brak na razie uniemożliwia normalne korzystanie z pasa startowego.Podkieleckie lotnisko w Masłowie mogłoby z powodzeniem przyjmować małe samoloty pasażerskie gdyby nie to, że brak na nim systemu radiolokacyjnego umożliwiającego lądowania przy gorszej pogodzie lub nocą. O tym, że jego budowa jest konieczna mówi się od dłuższego czasu, ale konkretna decyzja w tej sprawie zapadła przedwczoraj.
– Walne zgromadzenie udziałowców uchwaliło, że jeszcze w tym roku powstanie dokumentacja techniczna systemu radiolokacyjnego. Pieniądze na jej opracowanie da Urząd Marszałkowski. W przyszłym z pieniędzy wszystkich samorządów będących właścicielami spółki „Lotnisko Masłów” rozpoczniemy budowę – mówi Wojciech Lubawski, prezydent Kielc, które są największym udziałowcem spółki.
System radiolokacyjny zostanie zaprojektowany tak, żeby można było go wykorzystać przy obecnej długości pasa startowego lotniska, a także za kilka lat – po wydłużeniu go o 400 metrów, co umożliwi przyjmowanie w Masłowie samolotów mających 40 miejsc pasażerskich. Wybudowanie nawigacji ma kosztować około 3 mln zł i samorządy złożą się na te inwestycję. Pieniądze na dalsze inwestycje w Masłowie będą się starały pozyskać ze środków unijnych. Równocześnie jednak władze spółki będą szukały miejsca na wybudowanie w pobliżu Kielc drugiego, o wiele większego lotniska.
– Nie ukrywam, że rozmowy w tej sprawie rozpocznę w przyszłym tygodniu. W grę wchodzą tereny w trzech podkieleckich gminach. Jednak zarezerwowanie ich pod budowę, którą region mógłby rozpocząć za kilkanaście lat zupełnie nie zagrażają rozwojowi lotniska w Masłowie, bo to na pewno będzie rozbudowywane – zapewnia Jancek Nowak, prezes spółki Lotnisko Masłów.