Wystarczył niewielki wiatr, żeby jedna ze starych lip w Ogrodzie Włoskim przewróciła się. Na szczęście uszkodziła tylko kilka sadzonek. Pozostałe trzy drzewa są również w fatalnym stanie, ale Muzeum Narodowe nie ma pieniędzy na ich wycięcie.Zwiedzający, którzy wczoraj zdecydowali się obejrzeć Ogród Włoski, byli zaskoczeni, bo za bramą tuż na alejce leżała powalona lipa. – Wystarczyło, że przez kilka dni wiał mocniejszy wiatr i drzewo nie wytrzymało. Mieliśmy wiele szczęścia, że padająca lipa nie wyrządziła większych szkód, ale z następnym drzewem może być gorzej – mówi Krzysztof Urbański, dyrektor Muzeum Narodowego w Kielcach.
W Ogrodzie Włoskim są jeszcze trzy stare lipy, które uznano za pomniki przyrody i których nie usunięto na początku prac odnawiających. – A to był najlepszy moment – mówi Urbański.
Teraz będą problemy z ich pozbyciem się, bo ogród jest jeszcze na gwarancji i nie można ingerować w jego wygląd. – Gdybyśmy zdecydowali się na usunięcie drzew, mogłoby dojść do zniszczenia ogrodu. Drzewa trzeba przecież usunąć z korzeniami. Poza tym trzeba ścinać je od góry warstwami. To kosztuje – mówi.
Według wyliczeń pracowników muzeum za wycięcie jednej lipy trzeba zapłacić od 4 do 10 tysięcy złotych.
Anna Roży Gazeta Wyborcza